Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielicie się ze mną komentarzami, wrażeniami, wdacie się ze mną w dyskusje i polemiki.

Dziękuję za każdy komentarz, za każdy ślad, który zostawiacie.

To, że czytacie moje recenzje i książki, które subiektywnie acz z wielką szczerością i przyjemnością staram się ocenić, oraz to, że chcecie mi o tym powiedzieć, jest dla mnie najpiękniejszą nagrodą.

niedziela, 18 marca 2018

O rysunkowej zabawie w morderstwo.

"Kredziarz" C.J. Tudor 7/10 


Po przeczytaniu tej książki mam ochotę na napisanie rozprawki typu za i przeciw. Tyle samo pozytywnych co negatywnych odczuć umieściło mnie w recenzenckim zawieszeniu i każe tyleż chwalić co ganić.

Pani Tudor prezentuje nam dwa wyrywki z życia Eddiego, rodziny i przyjaciół. W 1986 roku chłopak ma dwanaście lat, szkołę, sąsiadów, fascynacje dziewczynami, rowery, plac zabaw i pierwsze przedziwne doświadczenia z ludźmi, których spotkanie zaważy na jego dalszym życiu. Już tutaj autorka sprawnie balansuje pomiędzy prozą codziennego dnia lekko przestraszonego życiem, na pozór wyjątkowo poukładanego i dobrze wychowanego nastolatka a barwnymi, by nie rzec krwawymi opisami wydarzeń, zupełnie do owej mało ciekawej codzienności nie przystających. Tu językiem prostym, jak przystało na nastolatka ale i pełnym przemyśleń, jak przystało na przestrzeń czasową mającą wielki wpływ na przyszłość, autorka wprowadza nas we wcale niełatwy świat grupki przyjaciół, która doprowadzi nas do bardziej czy mniej oczywistego finału.

W 2016 roku, czterdziestodwuletni Eddie zaczyna do nas mówić głosem starego kawalera, równie ułożonego i grzecznego jak jego dwunastoletnia wersja. Niekiedy powiela lęki sprzed trzydziestu lat, niekiedy wykazuje się dorosłością ocierającą się niemal o starcze (sic!) nudziarstwo Co ważne, nadal w sposób nienachalny wygłasza jako narrator mądre i wpływające na rozwój wypadków sentencje i spokojnie acz skutecznie dąży do rozwikłania ciążącej mu i powracającej niczym bumerang zagadki sprzed lat. 

Język, którym podawane są opowieści obu wersji Eddiego jest zaskakująco dobry, aż dziwne, że debiutantka w tak subtelny a jednocześnie profesjonalny sposób operuje słownictwem i stylistyką, które pozwalają nam czuć się jak kolejny z wsiadających na rowery i pędzących ku lasowi szczeniaków, by zaraz wsunąć nas w nauczycielski garnitur opanowania i zachowywanej, pomimo krwawych wydarzeń, angielskiej klasy czy wręcz flegmy. Gdy pani Tudor chce nas zabawić elementami horroru czy thrillera, sny i zjawy podaje z równie wielkim smakiem i, trzeba przyznać, z równie wyszukaną klasą lingwistyczną. 

Gdzie zatem doszukałam się jakichkolwiek "przeciw"? Otóż mam do owej książki, mieniącej się mianem thrillera, ba, nawet horroru jako rzecze "Daily Express" pretensję o to, że ani jednym ani drugim gatunkiem, moim zdaniem nie jest. Ładnie i płynnie toczy się owa historia ale z jakiegoś powodu, mniej więcej od połowy książki, pewne ostateczne rozwiązania stają się nie tylko przypuszczeniem ale wręcz pewnością. Zwroty akcji (przy czym słowo "zwroty" wydaje się być co najmniej lekkim nadużyciem) prowadzone są tak łagodnie, że ani strach ani zaskoczenie czy zdziwienie nie było moim udziałem. Polecam przeczytać "Kredziarza" bez przekonania, że czyta się gatunek określony na obwolucie, czy nawet "około thrillerowy",  raczej smakować niezły poziom literacki niż szukać ekscytacji czy dreszczyków emocji. Dobra literatura, od której można się oderwać i którą można odłożyć nawet na dwie chwile nie tracąc wątków, emocji ale też i przyjemności.

Wydawnictwo: Czarna Owca, 2018
Tytuł oryginału: The Chalk Man
Tłumaczenie: Piotr Kaliński
Liczba stron: 384

4 komentarze:

  1. Książkę na pewno przeczytam, pytanie tylko kiedy? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda jak mało czasu dało nam życie na czytanie? Aż żal, sterty rosną, głowa ciągle chce a tu wzywa to co szare i prozaiczne ... Uciekajmy w książki w każdej chwili bo to sama radość :)A "Kredziarz" to całkiem przyzwoita ucieczka :)

      Usuń
  2. Mi osobiście książka się podobała, choć po czasie i lekturze kilku innych trochę lepszych teraz możne ciut zrewidowałabym swoją recenzję. Nie mniej zakończenie trochę zaskakujące, były chwile z większym dreszczem, akcja szybka. Jak na debiut nie zła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Przemyślałam swoje odczucia i masz rację, po pewnym czasie emocje i napięcie, które zbudował autor nieco bledną, niemniej nadal upierałabym się chyba przy takiej samej ocenie. Bo jak słusznie zauważyłaś, jako debiut był to pozycja dobra. Ni mniej ni więcej lecz własnie dobra :) Cieszę się, ze mamy podobne zdanie, pozdrawiam.

      Usuń