Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielicie się ze mną komentarzami, wrażeniami, wdacie się ze mną w dyskusje i polemiki.

Dziękuję za każdy komentarz, za każdy ślad, który zostawiacie.

To, że czytacie moje recenzje i książki, które subiektywnie acz z wielką szczerością i przyjemnością staram się ocenić, oraz to, że chcecie mi o tym powiedzieć, jest dla mnie najpiękniejszą nagrodą.

piątek, 25 maja 2018

O zapętlonym rozedrganiu.

"Dygot" Jakub Małecki  10/10


Pozwalam sobie na dozowanie prozy Jakuba Małeckiego niechronologiczne, niezgodnie z ocenami, nieodpowiednio do wznowień i premier. I nie tracę w tym pozornym czasowym niechlujstwie ani grama ciągłości, ani sekundy wzruszenia, ani odrobiny nienamacalnej magii. Cóż ma w sobie ten młody pisarz, że tak bardzo trafia we wrażliwe, ba, nadwrażliwe rejony naszych dusz, serc, umysłów? Otóż moim zdaniem, Jakub Małecki ma w sobie opowieść. Zaczarowaną opowieść o niezwykłościach. Ludzkich, przestrzennych i tych wewnętrznych.

W dawnych czasach, kiedy to głównie słowo mówione było nośnikiem historii rodzin i narodów, praw i prawd ludzkich i boskich, ale także przedziwnych wierzeń, zabobonów i obrazów, które z przypowieści trafiały na podatne grunty młodych umysłów, na ławce siadał nestor rodu i opowiadał. A dziatwa i inna, bardziej czy mniej przypadkowa gawiedź, słuchała. I wierzyła. I zapamiętywała. Po to by snuć, po to by nie zaprzepaścić i po to by przestrzec. Siadłam na owej ławeczce ze zdecydowanie za młodym jak na owe skojarzenia, ale równie zdecydowanie wyjątkowo w swej młodości zdolnym Jakubem Małeckim, by wysłuchać opowieści o rozedrganiu życia, o dygocie naszych wnętrz, o trzepocie każdego z naszych uczuć. Bo sam autor zdaje się być dzięki takiej formie niczym bohater-"odmieniec". "Jesteś krzyk, jesteś dygot, jesteś kropla w rzece".(str.102)

"Dygot" to opowieść o klątwach. O niewinnych, którzy urodzili się owymi klątwami naznaczeni. O ludziach współżyjących i współtrwających z owymi inaczej postrzeganymi. O albinosie i dziewczynie skazanej na życie z ogniem w skórze. I o ich wspólnym zaistnieniu, przełamaniu niemocy kochania, która przecież, wedle żyjącego przesądami pospólstwa, była im pisana. To opowieść o szaleństwie prostego życia, które obserwatorzy, nieświadomi wybojów, rowów i kałuż, które o owym życiu decydują, mogliby skwitować machnięciem ręki.
Snująca się po polach jesiennym dymem ballada Pana Małeckiego pokazuje nam, jak wiele może dostrzec jeden wrażliwy umysł. Jak wiele musi znieść jedno naznaczone nieszczęśliwymi wypadkami ciało. Jak pięknym można być pośród niepowodzeń, pośród łez niemocy. Jak można kochać pomimo niedoskonałości i jak bardzo brak miłości może ludzi odmienić.

Pisanie o "Dygocie" jest jak studnia uczuć bez dna. Nie umiem znaleźć emocji, których autor nie kazałby swoim bohaterom przeżyć. Nie umiem znaleźć tu opisów szczęścia i nieszczęścia, bólu i radości, które nie pojawiałyby się w życiu nas wszystkich. Nie umiem też nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że "prawdziwymi szaleńcami są ci, którzy patrzą na to wszystko dookoła i pozostają normalni." (str.184)

Jak w każdej innej opowieści Jakuba Małeckiego, także i tutaj zdarzają się momenty, kiedy przestaje się oddychać. Słowa, które płyną ze stron, niesamowite opisy spoza realnego świata, serie słów pogłębiających doznania to coś, co dla mnie stanowi niebywały dar. Nie istnieje świat zewnętrzny, nie istnieją dźwięki i kolory, istnieje tylko świat wsi, miasteczek i jednego, jakby zupełnie przypadkowo przesuniętego przez życie najmłodszego z bohaterów miasta. To momenty oczarowania, niewiarygodnego zapadnięcia się w owe rozedrgane powietrze, w którym dzieją się sprawy tak oczywiste, że każdy ból boli podwójnie, tak zwyczajne, że radość wylewa się z naszych współodczuwających serc łzami. Prawdziwymi łzami. Nad psem Koniem, nad koniem Psem, nad ślepnącym dziadkiem Bronkiem, nad Kazikiem nieumiejących docenić, a potem bez owego docenienia nie umiejącym żyć, nad doznającą kolejnego bólu Emilią, nad rozszalałym łobuzerską fantazją Sebastianem, któremu wraz z nawróceniem na rodzinną wiarę w niezwykłe przyjdzie rozwikłać tajemnicę zniknięcia i śmierci. Nad każdym pokoleniem i nad każdą kałużą. Przede wszystkim nad tymi dwiema kałużami, które w niewyobrażalny sposób splotły ową opowieść - tak bardzo bliską ziemi, błota, stodoły, a jednocześnie tak bardzo spływającą na nas spoza tego świata. I tak bardzo wdzierającą się bólem w nasze głowy...

"Rozmyte pcha ludzi przez okna i rozkłada ich dygoczące ciała na torach. Ich dłonie szukają tabletek, wkładają je do ust garściami. Palce obracają pokrętła kuchenek gazowych, a wzrok zatrzymuje się na ostrzach. Napinają się wieszana naprędce paski od spodni. Dłonie puszczają kierownice. Dłonie zaciskają się na szyjach. Palce dotykają spustów. Z gardeł płynie ryk, zagłuszany szumem rzeki. Ci, którzy widzieli rozmyte, mówią do siebie podczas niebezpiecznej drogi z mieszkań do sklepów i drżą w kaftanach bezpieczeństwa, z głowami ciężkimi od lekarstw. Topią telefony w wannach. Sypiają jak koty. Wyją." (str.312)
...............................................................
Jestem, nie po raz pierwszy i z pewnością nie ostatni, oczarowana.




Wydawnictwo: Sina Qua Non, 2015
Liczba stron: 320

10 komentarzy:

  1. Twórczość tego autora jeszcze przede mną.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto ją poznać. Nie mogę zaręczyć, że idealnie trafi w gust ale piękno języka, obrazów, przeżyć jest nie do przecenienia :) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  2. Czytałam kiedyś tę książkę, zrobiła na mnie duże wrażenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie cieszy, że zgadzamy się co do jej wartości :) Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  3. Czytałam tę książkę. Po lekturze jeszcze długo myślałam o niej. Wedlug mnie poruszająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We mnie również cały czas jeszcze tkwi. I mam wrażenie, że pozostanie na dłużej, podobnie jak "Rdza", którą przeczytałam ubiegłej jesieni i nadal wspominam zaglądając w niesamowite cytaty. Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  4. Choć tematyka książki nie do końca mnie przekonuje, jestem jej bardzo ciekawa. Czytałam już jedną powieść tego autora i byłam zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy, ja również poznawałam prozę Pana Małeckiego bez entuzjazmu,ani takiej tematyki nie znając, ani jej nie lubiąc. Ale styl, język, porywające współodczuwanie jakie Pan Jakub kreuje porwały mnie niezwykle i nie zmienia się to z czasem i kolejną książką a wręcz potęguje. Czary jakieś...😊

      Usuń
  5. Chyba najwyższa pora poznać się z panem Małecki��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam Kasiu, być może i Ciebieboczaruje ta niezwykle poetycka forma snucia opowieści. Czekam na reakcję 😉

      Usuń