Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielicie się ze mną komentarzami, wrażeniami, wdacie się ze mną w dyskusje i polemiki.

Dziękuję za każdy komentarz, za każdy ślad, który zostawiacie.

To, że czytacie moje recenzje i książki, które subiektywnie acz z wielką szczerością i przyjemnością staram się ocenić, oraz to, że chcecie mi o tym powiedzieć, jest dla mnie najpiękniejszą nagrodą.

poniedziałek, 10 września 2018

O edynburskim mordercy z filmu.

"Przeklęty seans" Jonathan Skariton  9/10



Kilka grudniowych dni w mrocznym Edynburgu. Mieście, z owego mroku dumnego i pielęgnującego go od wieków, czyniącego z niego atrakcję turystyczną. Zapracowało na ów mroczny wizerunek wiele postaci rzeczywiście żyjących, sławnych swą niesławą, okrucieństwem i morderczymi dokonaniami, oraz postacie fikcyjne. Nie będzie bowiem zaskoczeniem przypomnienie, że w Edynburgu umieścili akcje swych dzieł wielcy twórcy literatury, że przez karty spisane przez Shakespeare`a, Joyce`a, Poe i wielu innych, wielbiących tajemnice twórców, przewinęły się postacie wydobyte z najczarniejszych zakamarków szkockiej historii. Nie jest więc zaskoczeniem i to, że Jonathan Skariton, który studiował w Edynburgu, i którego polem zainteresowań jest eksperymentalna psychologia, postanowił wrócić myślami i tekstem do miasta, które dla "Przeklętego seansu" stanowi tło wprost wymarzone. 
"Nawet w deszczowej szarudze - a może zwłaszcza wtedy - dusze miasta panoszyły się dumnie po ulicach, a nad dachami i wieżami czuć było obecność zjaw, których kroki niosły się echem po zaułkach i bramach." (str.197)

Bohater powieści, Aleks Whitman, poszukuje. I o tym jest ta powieść - o poszukiwaniu, któremu Aleks, swoimi działaniami, nadaje wielowymiarowości. Starych filmów, o których wielu mówi, że w ogóle nie istniały albo przepadły dziesiątki lat temu, szuka na zlecenie. Gadżetów związanych z historią kina, drobiazgów o wartości tyleż sentymentalnej co finansowej, szuka do prowadzonego z wiernym, gotowym wesprzeć go w każdej chwili i miejscu przyjacielem - Charliem, sklepiku, składziku i miejsca kultu dla najbardziej wnikliwych kinomanów, o wdzięcznej nazwie Krypta. Spokoju zaś szuka, by po dziesięciu latach pogodzić się z myślą, że jego zaginiona córeczka prawdopodobnie już nie wróci. 
"Wiatr się wzmógł i smagał jego oblane potem czoło. To było takie proste - poszedł do Meadows z dzieckiem na rowerze, a wracał już tylko z rowerem." (str.38)
Jedno przeplata się z drugim, drugie napędza pierwsze, jeszcze inne, nowe poszukiwanie, daje zapomnienie i ulgę w bólu wynikłym z pozostałych.
Świat Aleksa, skupiony na drobnych oszustwach, wykorzystywaniu nieświadomości właścicieli czy naginaniu faktów, staje na głowie, gdy w trakcie poszukiwań filmu 'Seance Infernale' - uznanego za pierwszy w historii, budzącego zawiść tuzów na miarę Edisona i rodzącego niekończące się wojny patentowe - nagle okazuje się być zamieszany w kryminalną sprawę, jak najbardziej współczesną. 

To, jak dane jest nam poznać Whitmana, tworzy z niego postać żywcem wyjętą z opowiadań Allana Edgara Poe, nawet jego fizjonomia odpowiada wyobrażeniu człowieka złamanego życiem. Zaś opis jego cech idealnie obrazuje mężczyznę wciąż upartego, dociekliwego i wykonującego swoje zadania do skutku, do celu, nawet gdy przeszkody mnożą się, odbierając mu zarobek, spokój i wiarę w, wydawać by się mogło, niepodważalny realizm. Zresztą i on sam skrywa niezwykłe pokłady tajemnic, o czym przekonujemy się choćby odwiedzając z nim Archiwum, potem zaś siedzibę Strażników Kadru. Tutaj muszę wspomnieć o jedynym zgrzycie, jaki odnotowałam. Otóż miałam wrażenie, że opis wprowadził mnie do Cmentarza Książek Ruiza Zafona. Czy to ja przypisałam już tamtemu miejscu prawo do podziemnych regałów i labiryntów ze skarbami księgarstwa? Czy jednak pomysł z "Przeklętego seansu" jest zbyt zbieżny z tamtym? W mojej głowie owo skojarzenie odezwało się bardzo nieprzyjemnym dźwiękiem, być może inni czytelnicy nawet tego nie odnotują, a wszystko co dostrzegą to piękny, poetycki język.
"Ukryte ścieżki gwałtownie skręcały i pięły się na kolejne poziomy, pokonując niebezpieczne przeszkody: niewidoczne na pierwszy rzut oka rozpadliny, ukryte zakręty i szczeliny ciemniejsze od czerni, gdzie kolejne zimy wgryzały się coraz głębiej w zapomniane przez słońce kamienie." (str.254)

Skoro wspominałam wcześniej o kryminalnym aspekcie, są oczywiście zbrodnie, zbieżne z przeszłymi, i przyznać trzeba drastyczne, niemal zapierające dech. Jest znakomicie namalowana postać walczącej o wyjaśnienie sprawy detektyw Georginy McBride, która nie zasłoniwszy swą wyrazistością głównego bohatera, i tak daje nam powód do kolejnego potwierdzenia tezy, że "siła jest kobietą".
Musi być także i czarny charakter. I nie zdradzę tutaj wielu tajemnic wspominając Elliota, bowiem autor prowadzi nas przez jego życie i niecne uczynki równolegle z poszukiwaniami policji i Aleksa, a nawet cofa się do źródeł jego chorego zachowania. Jakież było moje oszołomienie, gdy w momencie, gdy mordercy "w duszy grało" i układało się w przedziwną pieśń, ujrzałam na stronach książki nuty z dopisanymi do nich odpowiednio myślami! Trzeba przyznać panu Skaritonowi, że ma umysł niezwykle otwarty na eksperymenty, co więcej, owe eksperymenty przynoszą rewelacyjny skutek. 

Sposób pokazania owej gmatwaniny wydarzeń jest dla mnie momentami niewiarygodny. Edynburg poznajemy niczym turysta, który trafia w ręce przewodnika niebywale zżytego z miastem, miłującego go i znającego historie, które nawet jego stałym mieszkańcom otwierają oczy ze zdumienia. Piękno i mroczność opisów wiedzie nas w niezwykłe rejony, także duszy, bo ciemność i tajemniczość znajdują zwykle bardzo wygodne siedlisko w naszej wyobraźni.

Ileż w tej opowieści podgatunków, ileż sposobów niepokojenia czytelnika. Od niemalże namacalnych opisów makabry, po wyśpiewane histerie. Od bólu ojca, którego nie można nie współodczuwać, po nadzieję większą od rozumu. Od thrillera w lekkiej wersji opowiadanej przy herbatce, po zaczerpnięte z fantastyki czy horroru sceny mrożące krew w żyłach. Są i szyfry, czy raczej łamigłówki, jak poprawia Charlie, które niezwykły wynalazca i wielbiciel ruchomych obrazków, Augustin Sekuler, zostawił dla ewentualnych poszukiwaczy swego dzieła jak i ciała (bo i ciało zaginęło - żywe lub martwe - w momencie utraty pierwszego filmu). 
"W tym filmie było wszystko, krzyczało tylko o uwagę widza. Sekuler zadbał z pietyzmem o najdrobniejsze nawet szczegóły nagrania." (str.199)
Są ukryte klatki prekursora przekazu podświadomego, są dziewczynki o twarzach córki, są filmowe klatki-domina i listy wskazujące drogę do "gadających domów". 

Nie sposób wymienić tutaj wszystkich wątków, dygresji, wszystkich zawiłości, dodatkowych śmietanek dodawanych do pisanych wyśmienitym językiem opisów (ukłon w stronę znakomitej pracy tłumacza). Dawno nie czytałam kryminału (thrillera?) o akcji tak wartkiej, wielotorowej, rozbudowanej i pełnej jednocześnie faktów i perełek fantazji. Dawno nie czytałam czegoś równie błyskotliwego, skrzącego się bystrym humorem i niezwykła inteligencją. To była czysta przyjemność, nie pozbawiona oczywiście drobnych, wspomnianych zgrzytów, ale komu się takowe nie zdarzają i kto będzie o nich po chwili pamiętał... 
Polecam z niezwykłym przekonaniem.

Wydawnictwo: Czarna Owca, 2018
Tytuł oryginału: Seance Infernale
Tłumaczenie: Jakub Sudół
Liczba stron: 375

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Czarna Owca. 

15 komentarzy:

  1. Czuję się przekonana w stu procentach.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie mnie to cieszy, bo czytanie "Przeklętego seansu" to naprawdę czysta przyjemność :)

      Usuń
  2. Zaciekawiłaś mnie :) Jak tylko będę miała możliwość, to na pewno sięgnę po ten kryminał/thriller.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal pozostaję pod bardzo pozytywnym wrażeniem i nadal serdecznie polecam :) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  3. Ścieżki tajemnic zaprowadzić mogą nas do miejsc ukrytych w mroku czasu. Czasem podświadomie nimi podążamy. Odrzucamy argument o braku czasu, bo ciekawość bywa silniejsza od lęku. Edynburg, filmy, muzyka i zdrodnia - dla mnie to dosyć powodów, aby przeczytać tę powieść. Jak zwykle napisałaś mistrzowską recenzję, a ja po prostu ufam Tobie. Pobawiony wątpliwości pozdrawiam z błyskiem w oku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby nigdy nie przyszło mi tłumaczyć się z nietrafionej opinii :) Zaufanie to przecież klejnot wymagający nieustannej troski, postaram się go nie zawieźć. W przypadku "Przeklętego seansu" po prostu uważam, że polecam lekturę, która w swoim gatunku jest jedną z najlepszych książek tego roku. Ale to, jak zwykle, opinia niezwykle subiektywna. bBrdzo jestem ciekawa Twojej :) Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Już teraz obiecuję, że nigdy nie zarzucę Ci błędnej opinii :) Dla każdego czytelnika inne wątki mogą być najciekawsze i każdy wyciąga z tego własne wnioski. Ja też czasami mam wątpliwości i wtedy zdarza mi się usłyszeć: -Tatuś, każdy ma prawo do swojej opinii. Tytuł już zanotowałem i oznaczyłem gwiazdką, więc napisze o tym. I znów się rozpisałem :( Pozdrawiam Cie serdecznie :)

      Usuń
    3. Kasiu, Przeczytałem tę powieść i jestem nią zafascynowany z tylko jednym małym "ale" ;)

      Usuń
    4. Oj, czyżbyś trafił na coś, co poraziło czytelniczy smak lub wiedzę? Strach zapytać ale i ciekawość zżera... ;) Szybciutko napisz co ja i autor przeskrobaliśmy.

      Usuń
    5. Bardziej chodzi tym razem o smak, biorąc pod uwagę bogactwo języka polskiego :) Nasze recenzje są zbieżne, ponieważ ta powieść jest bardzo dobrze napisana. Jeśli znajdziesz chwilę czasu, to znajdziesz moją recenzję na blogu. Zapraszam i dziekuję za odpowiedź. Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  4. Opis akcji w tej książce zdecydowanie przekonuje mnie do głębszego zapoznania się z tą pozycją! Świetna recenzja, pozdrawiam i obserwuję, bo bardzo tutaj miło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i zachęcam raz jeszcze do sięgnięcia po "...seans". Odpoczywamy przy nim aktywnie ;) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  5. Będę o niej pamiętać, gdy najdzie mnie ochota na dobry, ale też zabawny thriller!

    OdpowiedzUsuń