Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielicie się ze mną komentarzami, wrażeniami, wdacie się ze mną w dyskusje i polemiki.

Dziękuję za każdy komentarz, za każdy ślad, który zostawiacie.

To, że czytacie moje recenzje i książki, które subiektywnie acz z wielką szczerością i przyjemnością staram się ocenić, oraz to, że chcecie mi o tym powiedzieć, jest dla mnie najpiękniejszą nagrodą.

poniedziałek, 1 października 2018

O kobiecej woli.

"Czerwone zegary" Leni Zumas  7/10


Kobiece życie. Życie sterowane sercem, umysłem i czerwonym zegarem. Zegarem, który decyduje o naszej rozrodczości, nadaje życiu inny sens, przyprawia o troskę i radość. Macierzyństwo jako dar i przekleństwo. Jako wyczekiwany moment decydujący o sensie życia, jako gwałtowny zakręt, ale także jako blokada uniemożliwiająca rozwój i jako przerażający, zbyt wczesny stan odmienny od beztroskiej młodości. 

O książce Leni Zumas pisano wielkimi literami jako o manifeście feministycznym. Niepotrzebnie. Sama autorka niczego tutaj bowiem nie manifestuje prócz wiary w prawo decydowania o sobie. W subiektywnym poście subiektywnego bloga pozwolę sobie napisać, że Pani Zumas nie pisze o niczym innym, niż o wolności. Nie trzeba wielkich haseł, krzykliwych sloganów i obrazów rodem z horroru by wyrazić taką jak ona opinię. Opinię bazującą na niezgodzie na możliwy, momentami bardzo prawdopodobny a nawet, jak na ironię, lekko straszący swojskim klimatem, scenariusz przedstawiony w "Czerwonych zegarach". 

Autorka wprowadza nas w inne Stany Zjednoczone. Takie, w których Poprawka o Człowieczeństwie i mające ją jeszcze mocniej podeprzeć legislacyjnie prawo zwane Każde Dziecko Potrzebuje Dwojga Rodziców, stanowią o życiu/istnieniu/samostanowieniu embriona. W tej nietypowej dla mieszkanek USA sytuacji, przyjdzie nam się zetknąć z fragmentem życia czterech bohaterek. Jedna z nich - Biografka, łącząca pracę nauczycielki i pisarki, zaczyna właśnie wyścig z zegarem biologicznym i datami wyznaczonymi na wprowadzenie kolejnych, ograniczających jej możliwości ustaw. 
"Dajcie mi szansę na replikację. Dajcie mi życie przeżyte jeszcze raz, i lepiej. Dajcie mi ja, którym mogę się zaopiekować i które mogę ulepszyć. Jeszcze raz, proszę, jeszcze raz!" (str.80)
Młodziutka Córka, postawiona w obliczu istniejącego prawa, walczy z nienawiścią do sytuacji, która stała się jej udziałem, i która może zaprowadzić ją w mury poprawczaka. Żona, uwielbiająca swoje dzieci i nienawidząca swojego życia matki-gospodyni domowej, przetyka miłość do dzieci stanami depresyjnymi a strach przed odpowiedzialnością stawia naprzeciw tęsknocie za wolnością i spokojem, który nie czyniłby szkody dzieciom a jej samej przywróciłby pogubione gdzieś w rutynie poczucie szczęścia.

W szybkiej, przemieszanej, bardzo wartkiej akcji, starałam się podążać za życiem bohaterek dokładnie tak, jak podała je autorka. Nie szukałam tutaj porządku i równowagi, gdyż przymiotniki te, według mnie, nie określają życia. Przynajmniej nie określają kobiet, które zostały nam przez autorkę przedstawione. Ileż myśli kotłuje się bowiem w głowie pisarki, której spokojne rozmyślania o pracy i bardzo początkowo ułożone, zgrabne notatki o nieznanej dzielnej polarniczce, muszą być poprzerywanym histerycznym wręcz odliczaniem miesięcy i dni do momentu, kiedy prawo powie: stop, przestań próbować, zaprzestań nawet tej upokarzającej metody, którą łaskawie do tej pory Ci zostawialiśmy. Jak bardzo szaleje umysł szesnastolatki, której marzenia o Akademii Matematycznej, a potem o badaniu i ocalaniu wielorybów i delfinów, muszą stracić na wadze na rzecz przeraźliwego szukania rozwiązania dla niechcianej działalności czerwonego zegara. Jak bardzo matka przestaje być matką, kiedy każda jej myśl skupia się na tym, by odzyskać dla siebie wolność, nawet kosztem upokorzenia, kosztem znalezienia dla siebie jakiejkolwiek przewiny, mogącej doprowadzić do zmiany dotychczasowego życia, pozornie bez wzbudzania poczucia winy. 

Czwarta kobieta, o której wspominam dopiero teraz to osoba, która mieści w sobie wszystkie możliwe myśli, która potrafi rozsupłać chaos, która potrafi przywrócić spokój, i która daje nadzieję. Ale to właśnie ona - Znachorka - stanie się też najbardziej przejrzystym, wolnym od domysłów, dosłownym przykładem polowania na czarownice. To jej przykład pokaże, że wystarczy wskazać palcem, by społeczeństwo zapałało nienawiścią, by zaczęło rzucać oskarżenia, wreszcie, by wydało wyrok zanim uczyni to sędzia i zanim okaże się, że tak naprawdę nie było żadnej winy. 

Leni Zumas eksperymentując z językiem, ukazując prozę jako strumień szalonych myśli, innych i odpowiednich dla każdej z postaci, czyni swą powieść niezwykle ciekawą. Przeskoki od spokojnej retoryki Biografki, poprzez rozrywkowy ale i zatroskany o środowisko język Córki -  nastolatki, kipiący agresją zmęczenia i znużenia codziennością rwany język Żony, odpływający w zaświaty a jednocześnie bardzo zwierzęcy w swym rozumieniu natury styl wypowiedzi Znachorki, prowadzą nas do tego, co owszem, można nazwać chaosem, ale bardzo kontrolowanym. Tutaj ma on bowiem pokazać strach, pokazać zniewolenie własnym życiem, pokazać żal za innymi rozwiązaniami, pokazać niemoc. Pozwolić myślom ścigać się na drodze do coraz bardziej pozbawionego nadziei spełnienia. 
"Milcz, zwraca się do swojego chaotycznego ciągu myśli. Proszę, zamilcz, ty malkontencie, jątrzycielu skupiony na ocenie strat i obawach przed porażką, kolekcjonerze krzywd przeszłych i przyszłych." (str.268)

"Czerwone zegary" to powieść, która mnie porwała i poniosła w cztery światy. A właściwie w jeden świat, ujęty w perspektywy niezwykle od siebie odległe. Cudowny świat kobiecych zegarów, cudowny świat dzieci, które we współpracy z zegarami sprowadzamy na świat. I ciemną stronę tego świata - pokoje niedziałających zegarów, budzików wszczynających alarm za szybko, za często, zbyt głośno. Świat decydowania o sobie i jego braku. Świat podejmowania decyzji pozbawionych rozwagi i stateczności bo ponaglanych czasem, prawem, społecznym brakiem przyzwolenia. 
Na długo zostanie w mojej pamięci niezwykły sposób, w jaki Leni Zumas ukazała, jak bardzo jeden moment w czasie, wskazywany przez czerwone zegary, może się różnić dla kobiet, które patrzą na nie z kompletnie różnej perspektywy.

Ps. Ogromne słowa uznania należą się Pani Tłumaczce, która musiała się uporać z nazwami roślinności, zwierząt, nazwami własnymi typowymi dla regionu itp. i uczyniła to w sposób doskonały.

Wydawnictwo: Czarna Owca, 2018
Tytuł oryginału: Red Clocks
Tłumaczenie: Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik
Liczba stron: 424

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Czarna Owca

10 komentarzy:

  1. Niewątpliwie jest to rewelacyjna powieść o kobietach, a ja szukam podpowiedzi na temat książki dla normalnych, zdrowych mężczyzn ;) "Greka Zorbę" już czytałem. A propos Kasiu, czy to Ty poleciłas mi "Twarz Grety di Biase"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przyznam, że Leni Zumas nieco zawęziła grono odbiorców, choć mężczyzn o mocno feministycznych poglądach być może i ten tytuł zainteresuje ;) Ostatnio proponowałam Chmielarza, który jak mi się wydaje, godzi obie płcie. I nie, to nie ja polecałam "Twarz..."; przyznaję, że mam ją na liście pierwszeństwa w zakupie i przeczytaniu ale chwilowo ogranicza mnie czas i gotówka. Niemniej chętnie zapoznam się z Twoją opinią :) Pozdrawiam jesiennie acz bardzo ciepło :)

      Usuń
  2. Chyba dla mnie jako kobiety borykającej się z podobnymi problemami, chwilowo odpuszczam, co nie zmienia faktu, że za jakiś czas pewnie i tak nie wytrzymam i sięgnę po tą pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja jestem z tych borykających się... ale muszę uspokoić. Powieść jest emocjonalna ale zdecydowanie nie wzbudza nieprzyjemnych odczuć. Bardziej daje do myślenia niż "żałowania". Bardziej skłania ku racjonalnym przemyśleniom niż rozdrapywaniu ran. Niemniej rozumiem, szanuję, ściskam mocno i życzę spokojnego czasu, który uczyni z czytania tej powieści jedynie przyjemność :)

      Usuń
  3. Książka wydaje się naprawdę inna, niż wszystkie. Czuję się zachęcona do lektury. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to poważna lektura ale podana w przedziwny, zachęcający sposób. Choćby tę niezwykłość prozy warto poznać. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Książka, jak widzę, porusza bardzo ważne i trudne tematy! Jako kobieta, chętnie jej się bliżej przyjrzę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całego serca polecam. Chyba właśnie dla tych różnych kątów widzenia tej samej sytuacji, tego samego słodko-gorzkiego tematu. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Twoja opinia zachęca do lektury. Na pewno jest to książka trudna i głęboka. W sam raz na jesienne wieczory pod kocykiem :)
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom czyta się ją stosunkowo łatwo i szybko. Niemniej faktycznie, myslę, że wymaga spokoju i czasu na zastanowienie. Kocyk idealny! Pozdrawiam :)

      Usuń