Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielicie się ze mną komentarzami, wrażeniami, wdacie się ze mną w dyskusje i polemiki.

Dziękuję za każdy komentarz, za każdy ślad, który zostawiacie.

To, że czytacie moje recenzje i książki, które subiektywnie acz z wielką szczerością i przyjemnością staram się ocenić, oraz to, że chcecie mi o tym powiedzieć, jest dla mnie najpiękniejszą nagrodą.

środa, 10 października 2018

O chłopcu, aniołku i innych stworzeniach.

"Małe Licho i tajemnica Niebożątka" Marta Kisiel  9/10


Mali chłopcy mają małe potrzeby i wielka wyobraźnię. Mają te same marzenia co ich rówieśnicy, lubią te same zabawy, tak samo spędzają czas i oczywiście tak samo kochają i nienawidzą szkoły. No chyba, że... No właśnie. Wyobraźmy sobie chłopca, który mieszka z domu z uśmiechniętym dachem, za opiekunów ma najwspanialszą mamę na świecie i dwóch kompletnie różnych wujków, a pokój dzieli z wiecznie zasmarkanym aniołkiem stróżem - Lichem i małym 'wielomackowym' potworem - Guciem. Gdy dodamy do tego fakt, że jego tato zmarł długo, naprawdę długo przed jego narodzinami, że na strychu mieszkają niemieckie widma a w kuchni szaleje niezwykle uzdolniony potwór Krakers, pojmiemy dlaczego Bożek, zwany we wczesnym dzieciństwie Niebożątkiem, zwyczajny po prostu być nie może. 

Marta Kisiel oddaje nam do rąk książkę, która stanowi odmianę po powieściach przeznaczonych dla młodszych dorosłych, choć i mnie, dorosłą niemłodą, jej wyobraźnia i bardzo subtelne odniesienia do świata fantazji potrafiły niejednokrotnie zauroczyć. Na szczęście dla dzieciaków, do których adresowana jest ta opowieść, Pani Marta ani na moment nie zapomina o ubarwianiu fabuły niezwykłym poczuciem humoru, wypełnianiu jej cennymi uwagami a nawet wprowadzaniu elementów wzruszających na tyle, że i dorosłym łezka zakręci się w oku. 

"Małe Licho i tajemnica Niebożątka" to niewątpliwie opowieść pełna walorów edukacyjnych. Od wielkiej miłości mamy, poprzez zaskakujące zwroty uczuciowe wujka Konrada, którego niejasne zachowania zawsze przyprawiają Bożka o poczucie niepewności, przez jowialną i przaśną mądrość życiową wujka Tutu, aż po ukochanie poprzez zrozumienie i wybaczenie "nieistniejącemu" tacie, autorka zwraca uwagę czytelnika na wagę ludzi troszczących się o nas, dbających o nasze szczęście nawet w sposób czasami dla dzieci niejasny. 
"(...) chłopiec miał też skarb największy - mamę, którą bardzo kochał i która bardzo kochała jego. I choć mama głęboko wierzyła w chodzenie spać wcześnie, tran i brokuły i często musiała za dużo pracować, to chłopiec w starym domu pod uśmiechniętym dachem nigdy, nawet przez chwilę, nie był sam." (str.11)
Ucząc dzieci poszanowania dorosłych, docenienia ich uczuć i starań, Marta Kisiel pokazuje także jak owych dorosłych zrozumieć. Przyznam też szczerze, że czasem zadziwiała mnie trafność odwrotnych spostrzeżeń - zdarza się bowiem, że autorka również nam, dorosłym, wskazuje wyraźnie czego w dzieciach nie rozumiemy, co wzbudza naszą niepotrzebna niecierpliwość czy też, jak bardzo nasze wypowiedzi czy decyzje mogą być dla małych ludzi niezrozumiałe. Sposób w jaki zostało to pokazane w przezabawnych dialogach i gierkach słownych, pozwala bawiąc się, zatrzymać na chwile myśli i przytaknąć ocenom wyjętym zarówno z dziecięcego jak i dorosłego świata.
"Dorośli bardzo lubią proste, logiczne wyjaśnienia, które raz-dwa porządkują im świat, dzięki czemu mogą skupić się na czymś ciekawszym. Albo ważniejszym. Albo po prostu czymś innym niż niepojęte dziecięce fochy." (str35-36)

Autorka prowadzi nas też za rękę przez niepojęty wcześniej dla Bożka świat zewnętrzny, z pozornie błahymi i oczywistymi zjawiskami takimi jak szkoła, rówieśnicy czy obowiązki. Czyż nie zapominamy czasem, że to nie tylko wychowany z duchami i widmami Bożysław Antoni Jekiełłek może wkraczać w ten nowy świat ze złością, niechęcią i strachem? Nie tylko nasz mały bohater ale i inne, "blokowe, osiedlowe" dzieci, pragną niejednokrotnie uciec daleko od niejasnego dla nich zgiełku, bezlitosnego wyśmiewania przez rówieśników, zderzenia z niekoniecznie ciekawą rzeczywistością szkolną. Tak daleko, by móc zapomnieć o każdej bolączce - nawet w kosmos, nawet w zaświaty. 

Okres szkolny to także moment rozluźnienia więzi z aniołem stróżem, Lichem, które w latach beztroski stanowiło doskonałego towarzysza zabaw, zaś teraz musi pozwolić ukochanemu chłopcu na samodzielność, na odnalezienie swojego miejsca w bardziej dorosłym świecie. I takie traumatyczne przeżycia spotykają przecież rozdzielone z rodzeństwem dzieci, które nagle z rozrabiających, tarzających się w brokacie maluchów, zmieniają się w chłopców i dziewczynki maszerujące rano z kolorowymi plecakami. Młodszym "aniołkom" ale i rodzicom, wujkom i innym nadopiekuńczym duchom i potworom, pozostaje się tylko z tym pogodzić.
"Nie możesz go zawsze prowadzić za rękę, mój ty maluśki aniele. Czasem niestety musisz się wycofać i patrzeć, jak sobie radzi sam. Nawet wtedy, kiedy chciałobyś wkroczyć najbardziej" (str.100-101)

"Małe Licho..." to przepiękna książka o miłości. O tym, jak ogromną rolę w życiu każdego dziecka  gra rodzina - ta prawdziwa i ta przyszywana, jak wielkie znaczenie ma przyjaźń, której można ufać w chwili potrzeby. To książka ucząca wybaczania i zrozumienia. Książka dla dzieci o dorosłych ale i dla dorosłych o dzieciach. Dla maluchów, duchy i widma będę jeszcze jedną oczywistością zaczerpniętą z ich wyobraźni, dla nas staną się alegorią przyjaźni, pomocy, dbałości zdrowie i pełny żołądek. Po jej przeczytaniu zostanie nam wszystkim w głowie, że amulety chroniące przed grozą świata, zaświatów i każdej srogiej krainy - tej wyobrażonej i tej rzeczywistej - należy tworzyć z trzech elementów: "Miłość, Niezłomność, Przyjaźń" (str.141). 

Jeśli do tych wszystkich elementów o wielkich walorach edukacyjnych, do językowej przezabawnej błyskotliwości i żonglowania prozą i poezją, przemyconą w sposób fantastycznie obrazujący przygody Bożka, dodać jeszcze przepiękne, wprawdzie czarno-białe, ale nasycone szczegółami, rozbuchane wyobraźnią ilustracje Pauliny Wyrt, nie pozostanie nam nic innego jak kupić książkę dla siebie i dla młodszych. Po to, by docenić kunszt pisarski, by na chwilkę zmieszać świat dzieciństwa ze światem poetyckich opisów Goethego czy Mickiewicza, wreszcie po to, by po prostu spędzić cudowny czas w świecie kochającego i kichającego Małego Licha, tajemniczo zasypiającego Niebożątka oraz ludzi i stworów budujących niezwykłą, ciepłą rodzinę. Polecam gorąco. 

Wydawnictwo: Wilga (Grupa Wydawnicza Foksal), 2018
Ilustracje: Paulina Wyrt
Liczba stron: 206

Za egzemplarz  recenzencki dziękuję wydawnictwu Wilga (Grypa Wydawnicza Foksal).


14 komentarzy:

  1. Czytałam mnóstwo pozytywnych recenzji i jestem strasznie ciekawa tej pozycji! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama książka jest niezwykle pozytywna, uczy żartem i humorem wartości, które w życiu pełnia ogromnie ważną rolę. Na pewno czytając uśmiechniesz się i zrelaksujesz :) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  2. Twórczość tej autorki jeszcze przede mną, ale to tylko kwestia czasu. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez, nie będąc fanka fantastyki, podchodziłam do Pani Kisiel jak do jeża ;)Przekonał mnie niezwykły klimat "Toni", zaś "Małe Licho..." to czysta przyjemność powrotu do świata dziecięcych marzeń. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Wszyscy byliśmy dziećmi i różne mamy wspomnienia. Przed dziećmi wciąż jest fascynująca przyszłość i bycie dorosłym. Generalnie życie jest fajne i warto jest żyć ciekawie. Z przyjemnością przeczytam kolejną książkę dla dzieci, by poczuć się młodszym i mniej doświadczonym. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest fajne jeśli je takim czynimy :) Ta książeczka ma tyle samo walorów dla dzieciaków jak i dla dorosłych. Przecież coraz częściej zdarza nam się zapominać o świecie wyobraźni i o uczuciach, które zaniedbywane powoli zanikają... To wielka przyjemność czytać tę książeczkę, pozdrawiam i zachęcam :)

      Usuń
  4. Nie wiem do końca czemu, ale czytając Pani recenzję na myśl przyszła mi znana wszystkim książka ,,Małym książę''. Wracając do meritum, zdecydowanie muszę nadrobić twórczość tej autorki. To kolejna jej książka tak zachwalana.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że "Mały książę" jest tak klasyczną pozycją, że każda ucząca nas życia, przypominająca o wielkości uczuć książka, będzie nam się troszkę z nim kojarzyła. Bożek jest bardziej współczesny, mniej samotny, może też mniej filozoficznie nastawiony do zycia ale myślę, że i jego warto poznać :) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  5. myślałam, że to ksiązka istne dla maluchów a tu szok :)
    Pozdrawiam
    https://jeszczerozdzial.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla maluchów owszem, takich, które pojmą treść, napisaną pięknym ale niełatwym językiem (myślę, że mniej więcej od 8-9 lat). Ale także dla dorosłych, bo bawi, uczy cierpliwości i okazywania zrozumienia. A dla wszystkich bo niezwykle urocza :)

      Usuń
  6. Po takiej recenzji po prostu muszę tę książkę kupić:) Podoba mi się w niej zwłaszcza to, że nie tylko dzieci mogą z niej coś wynieść, ale i dorośli. Do tego ten humor o którym wspominasz, troszkę baśniowości, która dzieciom na pewno przemawia do wyobraźni... Coś czuję, że będę bardzo zadowolona z lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymieniłaś wszystkie zalety tej niezwykłej książki :) Pozostaje mi życzyć fantastycznej lektury i podrózy do świata, w którym wszystko kończy się baśniowym szczęściem w realnym świecie. Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń