Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielicie się ze mną komentarzami, wrażeniami, wdacie się ze mną w dyskusje i polemiki.

Dziękuję za każdy komentarz, za każdy ślad, który zostawiacie.

To, że czytacie moje recenzje i książki, które subiektywnie acz z wielką szczerością i przyjemnością staram się ocenić, oraz to, że chcecie mi o tym powiedzieć, jest dla mnie najpiękniejszą nagrodą.

poniedziałek, 4 lutego 2019

O parach luster.

"W odbiciu" Jakub Małecki 9.5/10

 

"Myślę sobie, że nawet jeśli każda historia ma wiele odbić, zawsze można wybrać to, w które się uwierzy." (str.299)


Dość nieśmiało sięga się na półkę "wstecz" jednego z ulubionych pisarzy. Trudno i z motywacją do pamiętania, że minęło 8 lat. Że pisarz, jak adept każdego innego zawodu dojrzewa, rozwija warsztat, doskonali się na własnych błędach. Uzbrojona w świadomość powyższych potencjalnych niedoskonałości sięgnęłam po "W Odbiciu". Dozuję sobie prozę Jakuba Małeckiego w momentach niespodziewanych, z nieco szaloną chronologią i nic. Proszę Państwa, nie mam na co utyskiwać, nie mam czego ganić. Mogę jedynie opowiedzieć, dlaczego znów uległam zachwytowi.

Mała ojczyzna, oddech zamknięty w czterech ścianach, wiosce nie większej niż kilkuminutowa jazda rowerem, ulicy, kilku przecznicach do przejechania dwoma zakrętami Słupi, czy wreszcie osiedlowe "pomieszczenie" Warszawy. To wszystko poletka, na których Jakub Małecki uprawia zadumę nad człowiekiem. Głownie nad jego słabościami, nad padaniem na kolana, gdy nie wystarcza już sił, nad proszeniem o pomoc tych, którzy sami owej pomocy oczekują. Świat, w którym straszne, nawet wiejące grozą jest tak realne, że płynie pomiędzy nami a kartkami niczym magia. Tak samo prawdziwe jak nieprawdziwe, tak samo ludzkie i spoza postrzegania. W "W odbiciu" - tak samo niewiarygodne jak oczywiste, tak samo pijane jak trzeźwe, tak samo sprawiedliwe w osądach zdrady i zaufania, jak w nich ułomne.

Ułożył nam autor opowieść w pary. Karola i Natalię zdusił korporacją naprzeciw niemocy zawodowej niespokojnego ducha motocyklisty. Pielgrzyma - "Króla Wódki" i jego dziewczyny - Kasie i Darię, zmierzył z alkoholizmem i walką z nałogiem, której prawie nigdy wygrać nie sposób. Potem, tego samego Pielgrzyma układa w porzucony tobołek z Gurlagą, by przywieźć ich ku granicy szaleństwa w trakcie takiego przecież zwykłego włamania... Panią Gienię i jej Romana obarczył chorobą, która w nazwie zaklętą ma śmierć.

I choćby nie wiem ile egoizmu wypływało z zachowań bohaterów, nawet gdyby z ich opętanych dusz wypełzała agresywna niechęć do miłości to właśnie ona - miłość, ratuje świat przed końcem, ratuje ulicę Długosza przed zapadnięciem się w nicość, a Polskę przez samobójstwem. Nawet kosztem odepchnięcia tej ratunkowej, miłosnej szalupy.

"Wydaje się wam, że wiecie, jak żyć i że znacie wszystkie odpowiedzi.
Nie wiecie i nie znacie. 
Wystarczy jedna bezsenna noc,
a umysł podpowiada wam to, co wyparliście z głów(...)" (str.122)
Zło w obrazkach, niedbałych rysunkach długopisem. Zło w wódce i "mordercy" pianisty. Zło, które zobaczyć mogą nieliczni, ci inni, ci patrzący inaczej, widzący dłonie zwisające z sufitu i śmierć najbliższego przyjaciela wbitego w barierkę. Ci cudem unikający śmierci, składani na powrót z kawałeczków kości i wiary we własną moc. I ci, którzy zasiądą na miejscu tamtego nieżyjącego przy pianinie, by snuć nutami nitki, na których resztką sił wisi strzępek poczciwego, ludzkiego życia.

Przeczytałam gdzieś, że ta książka jest o pijaku. O mój boże... jak bardzo ona o pijaku nie jest. Jak wiele zrozumienia dla pijaka w niej jest i jak wobec niego wiele zarzutów. Podobnie jak dla każdej innej ludzkiej istoty - zbyt pochopnej, zbyt drażliwej, zbyt łatwowiernej. Nie umiem opisać o czym jest książka, bo w przypadku powieści Jakuba Małeckiego nigdy tego uczynić nie umiem. Mogę jedynie ponownie powiedzieć, że życie w jego wydaniu jest ponownie tak samo straszne jak piękne, tak samo proste jak skomplikowane, tak samo zwyczajne i podobne do naszego, jak kompletnie do naszych wizji nieprzystające.


Spośród autorów wyjętych z ostatniej, sporej paczki, właściwie każdy mógłby poczekać, pomieszkać chwilę na półce. Niezbyt długo... dzień, tydzień. Ale nie On. Nie Jakub. Nie Małecki. Bo to nieważne, czy po przejściu ośmiu lat wstecz napiszę recenzję na trzy, siedem, czy poza skalę. Ważne, że kilkanaście minut po otwarciu książki przeczytałam: "Starzy ludzie uśmiechają się pięknie, podobnie jak dzieci. Ułomność ciała i ułomność umysłu powoduje, że uśmiech staje się szczery - ci zdrowi, w sile wieku, nie potrafią uśmiechać się w taki sposób. Ja też nie umiem". (str.17)
Powiedziałam na głos: ... przecież to jest niewiarygodne. I już wiem.
Proszę Państwa. Jakub Małecki. "W odbiciu". 2011. Dla mnie 2019. I zawsze.

Wydawnictwo: Powergraph, 2011
Seria: Kontrapunkty
Liczba stron: 304

11 komentarzy:

  1. Nie słyszałam wcześniej o tej książce. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dowiedziałam się "szperając" w biografii autora po tym, jak zachwyciły mnie jego najbardziej znane powieści. Teraz nabrałam ochoty na kolejną podróż w czasie. Już wiem, że młodsza wersja Jakuba tez potrafi zachwycić ;) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ta książka to zdecydowanie nie mój klimat, ale na pewno jest dobra.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to dobrze, że autorzy dostarczają nam radości w każdym preferowanym gatunku :)Może następnym razem nasze gusta się spotkają. Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  3. Mam w domu książkę „nikt nie idzie” i będzie to moje pierwsze spotkanie z autorem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę zatem by było pierwsze lecz nie ostatnie. "Nikt nie idzie" jest dla mnie nieco inne od poprzednich tytułów, nieco bardziej otwarte... ale w przypadku tego Autora właściwie każde rozpoczęcie wydaje mi się być udane :) Trzymam kciuki, pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  4. Zwierciadło jest rzeczą niezbędną. Kobieta podziwia w nim swoją urodę bez względu na wiek. Mężczyzna sprawdza, jak bardzo się zestarzał. Niestety lustro ma jedna wadę - nie kłamie, chociaż czasem zniekształca odbicie i zachodzi parą. Chciałbym tak dalej żyć, żebym nie musiał się wstydzić na swój widok. Dziękuję za rewelacyjną i trafną recenzję. pozdrawiam bez rumieńca wstydu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrafi w odpowiednim świetle dodać uroku i uczynić dzień milszym. Potrafi też wykoślawić wizerunek przydając szarości, cech, których nie lubimy, ujmując blasku. A może to wszystko drzemie gdzieś w nas i widzimy to, co chcemy widzieć? Trzeba dojrzeć do tego z odbić, w które się uwierzy (za Autorem). Pozdrawiam najcieplej :)

      Usuń
  5. Nie czytałam jeszcze nic tego autora, ale sądząc po Twojej jakże pozytywnej opinii.
    Opierając się na prawdziwości cytatów i trudności tematów będę musiała wkrótce narobić tą zaległość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dawna powtarzam coś, w co szczerze wierzę: Po pierwszej książce Jakuba Małeckiego czytanie nie jest już tym samym. Jeśli się zapaść w realizm magiczny to właśnie z Panem Autorem. Mam nadzieję, że Cię nie zawiedzie :) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  6. Czytałam wiele pozytywnych słów na temat powieści tego autora. Twoja utwierdza mnie w tym, że warto w końcu sięgnąć po jego powieść, tym bardziej że to moje klimaty! :)

    OdpowiedzUsuń