Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielicie się ze mną komentarzami, wrażeniami, wdacie się ze mną w dyskusje i polemiki.

Dziękuję za każdy komentarz, za każdy ślad, który zostawiacie.

To, że czytacie moje recenzje i książki, które subiektywnie acz z wielką szczerością i przyjemnością staram się ocenić, oraz to, że chcecie mi o tym powiedzieć, jest dla mnie najpiękniejszą nagrodą.

środa, 18 września 2019

O zamykaniu tęsknoty.

"Pięć toastów Hannigana" Anne Griffin  9/10


Są książki, które są obrazem niezwykłego talentu - daru opowiadania. Zwykle ograniczają akcję do dnia, dwóch, nawet do kilku godzin, podczas których snują wspomnienia. Nie ma tutaj rozmachu, gwałtownych zwrotów, krwi i ran. Jest zmaganie ze zwykłym ludzkim życiem, utkanym z miłości, tęsknoty, rozpaczy i szczęścia.
Anne Griffin pozwala swemu bohaterowi wznieść kolejne toasty za ludzi, których istnienie pozwoliło mu wieść takie życie, jakie teraz, w wieku 84 lat, zamyka i wspomina z poczuciem spełnienia i rozrywającej serce tęsknoty. 
"Nikt, absolutnie nikt nie ma pojecie o stracie, jeśli nie przeżuje odejścia ukochanej osoby. Chodzi o ten rodzaj miłości, która przenika człowieka na wskroś, aż do szpiku kości. Masz ją za paznokciami jak brud, ziemię, której latami za nic nie da się usunąć. A gdy znika... to tak jakby ktoś wydarł ją z ciebie siłą. Zostajesz z rozdrapanymi, gorejącymi ranami, a krew kapie na jakiś piękny kobierzec. Jesteś pół żywy, pół martwy. Jedną nogą w grobie." (str.280)
"Pięć toastów Hannigana" to portrety nieprzeciętnych osób ale i ocena tego, jak ogromny wpływ miały one na życie bohatera. Jeśli zdarza się, że przemykają przez wszystkie fazy wspomnień, to dzieje się tak z powodu ich niebanalności, wyjątkowości oraz ogromnej siły miłości jaka była im dawana i od nich odbierana.
Razem z bohaterem zamykamy się w tej książce na niewielkiej przestrzeni hotelowego baru, miejsca mającego równie istotne znaczenie dla Maurice'a. To tam zrodziły się złe wspomnienia, traumy dzieciństwa, niezapomniane po dziś łzy goryczy i niewiary w ludzkie dobro.
 
 
Pijemy ze wspomnieniami, trunkami ulubionymi przez
osoby, ku którym kierujemy myśli.
Brat, którego troska był tak wielka, że otacza bohatera po dziś dzień, a zrozumienie i braterska opieka tak znacząca, że potem, "po bracie", nie potrafił już żyć inaczej, niż "rozmawiając z duchami". Niezwykła szwagierka, dzięki której trud opieki zamieniał się w niebywały sposób spoglądania na świat dziecięcymi (choć dawno już dorosłymi) oczami, pełnymi zachwytu i ufności.
Córka, która leżąc w rękach ojca, przyniosła mu ból, o którym nie miał pojęcia, którego nawet nie sposób sobie wyobrazić; ból zamykający oczekiwanie na szczęście.
Syn, do którego cała pięciotoastowa opowieść jest kierowana - odległy fizycznie ale zawsze zajmujący do właściwe, najgorętsze miejsce w sercu.
Wreszcie Ona - ta jedyna, trudna, niepowtarzalna żona, ciepła i uparta, troskliwa, czytająca w myślach. Ta, bez której każdy kolejny dzień gubi następną porcję szczęścia. 

"Pewnie żadne niebo nie istnieje. Pewnie nie będzie w nim na mnie czekać z otwartymi ramionami. Ale wszystko, naprawdę wszystko będzie lepsze niż życie bez niej. Ostatnie dwa lata to była dla mnie prawdziwa tortura. Jej brak przeszywał ciało aż do szpiku kości. Każdego ranka, w każdej godzinie każdego dnia wlokłem ten ból ze sobą." (str.353)
 
W kieszeni zaś tkwi pewna złota moneta, która być może nadałaby życiu Maurice`a kompletnie inny kierunek. Czy byłby biedniejszy? Znalazły inną miłość? Zakończył życie w innym miejscu? I czy dopiero dzisiejszy wieczór byłby tym, który pozwoli wiele wyjaśnić, podać rękę wiecznym wrogom, przytulić do serca sąsiadów, z którymi zawsze łączyła nas złość, zazdrość, niechęć?
 
Anne Griffin dała mi uśmiech, ogromne wzruszenie bezmiarem miłości, niezgodę na dramaty, ból przeszywający serce na wskroś. Wreszcie, pokazała, że jesteśmy sumą naszych emocji i wspomnień. Że kształtuje nas każdy przeżyty dzień. I że można to wszystko podać słowem tak pięknym, że odłożenie przeczytanej książki jest kolejnym powodem do troski. To jest jedna z tych lektur, które po zamknięciu długo jeszcze trzymam w dłoni, głaszczę, odkładam na półkę z niezwykłą delikatnością. Polecam całym sercem. 

Wydawnictwo Czarna Owca, 2019 
Tytuł oryginalny: When All Is Said
Tłumaczenie: Paulina Broma
Liczba stron: 358

dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki książki

4 komentarze:

  1. Naprawdę mnie zainteresowałaś. Książka nie musi się opierać na dynamicznej akcji, by zainteresować czytelnika.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak. Tym bardziej, że sposób podawania wspomnień, mocno emocjonalny, szarpiący serce ale i dostarczający subtelnych uśmiechów, nie pozwala na choćby chwilkę nudy czy rozkojarzenia. Znakomita lektura :) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Brzmi bardzo dobrze, chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę koniecznie przeczytać :) Ja polecam "Księgę Dwóch Dróg", książka wywołuje wiele emocji i nie da się od niej oderwać :)

    OdpowiedzUsuń