"Mr. Breakfast" Jonathan Carroll 8/10
W
pewnej amerykańskiej scenografii, a może uczciwiej byłoby powiedzieć: w
środku niczego, stoi pewna rudera. Szyld niegdysiejszej jadłodajni,
ledwo już widoczny w swej wypłowiałej formie, wisi na jednym gwoździu.
Nudny, typowy obrazek w albumach z tamtych stron. Wystarczy jednak zrobić
pewien "śniadaniowy tatuaż", wypowiedzieć mało tajemnicze imię Szyszka,
by znaleźć się w tym miejscu ponownie przeciskając się przez wesoły
tłum. Albo można, wypowiedziawszy je jeszcze raz poprawić szyld, ułożyć jedno proste zdanie i zrobić zdjęcie, które
przyniesie fortunę. A właściwie... dlaczego nie zrobić wszystkich tych
rzeczy?
"Opodal pustynnego miasteczka Hallet w stanie Nevada zatrzymał się na pustym parkingu przed opustoszałą jadłodajnią Mr. Breakfast. U podstawy neonowego pylonu leżało pudło z dużymi, nadgryzionymi rdzą literami. (...) Nosząc po dwie litery naraz, wspinał się kilkakrotnie na drabinę, dopóki na tablicy nie zawisło zdanie:
SAMOTNOŚĆ TO KAPRYŚNA TOWARZYSZKA."
Patterson nie jest bohaterem niezwykłym. Zmęczony niepowodzeniami w roli komika i niedojrzałego prawie-męża, rzuca wszystko by odnaleźć nowego siebie. Trafia do podupadłego studia tatuażu a to, co dzieje się dalej, jest typową dla Carrolla, pełną magii, niejasności i uroczej ironii, opowieścią o ludzkich wyborach.
Trzy ścieżki, trzy możliwości, wiele zawahań. Rodzinna szczęśliwa rutyna, wielka sława i niebywała reinkarnacja, stare życie pełne niewiadomych - wszystko to można zachować na pozostałe lata życia. Wybór, wbrew pozorom, wcale nie jest łatwy. Szczególnie, gdy pewne zawahania spowodują chaotyczne, niespodziewane, otwierające usta ze zdumienia mieszanie się wydarzeń. Szczególnie, gdy Patterson stanie twarzą w twarz z samym sobą.
Podróżując z bohaterem, mamy za sobą wspomnienia, zbudowały nas sukcesy i porażki. Co zrobić z resztą życia? W którą stronę się udać, jeśli nagle z jednej ścieżki powstają trzy? Wiedzeni znakomitymi komentarzami autora, niepokojeni zjawiskami, które trudno nazwać, obdarzeni nowymi, fascynującymi osobami i wieściami o tych wcześniej ukochanych, stajemy zdezorientowani na skraju niczego. Niby przekonani o swoim systemie wartości oglądamy się wstecz, stawiamy warunki możliwym wcieleniom. Wszystko po to, by nagle w trójnasób stanąć w punkcie, z którego nie ma odwrotu, w którym decyzję trzeba podjąć albo pozostać z ogromnym wyrzutem sumienia, traumą, która już nigdy, w żadnym wcieleniu nas nie opuści.
To książka, która pomimo lekkości stylu, przyjemności czerpanej z żartu i prozaiczności wygłaszanych miejscami truizmów, zmusza do zastanowienia. Do tego, by spośród fantastycznych opowieści o sztuce, głównie fotografii oraz rozważań godnych filozofów (może czasem domorosłych, fakt), wysnuć wnioski i zbudować na nich priorytety. Typowa do Jonathana Carrolla lekkość, która wydaje się pomagać w przetrwaniu tej nietypowej przygody, przeszkadza w podejmowaniu twardych, stanowczych decyzji, miesza przekonania, sprowadza na manowce. I choć bawimy się doskonale z psem, piękną Greczynką, zbirami z młodzieńczych lat, artystką, której tatuaże zatrzymują przechodniów to na końcu, po tym jak bohater obiera swoją drogę, nadal kołacze nam się w głowie pytanie: A gdybym ja, zupełnie przypadkiem, wybrała ten tatuaż?
"Ludzi ze 'śniadaniowym tatuażem' można porównać do kostki Rubika. Którekolwiek życie wybiorą... pierwsze, drugie czy trzecie... zawsze napotkają tam tych samych ludzi."
Patterson nie jest bohaterem niezwykłym. Zmęczony niepowodzeniami w roli komika i niedojrzałego prawie-męża, rzuca wszystko by odnaleźć nowego siebie. Trafia do podupadłego studia tatuażu a to, co dzieje się dalej, jest typową dla Carrolla, pełną magii, niejasności i uroczej ironii, opowieścią o ludzkich wyborach.
Trzy ścieżki, trzy możliwości, wiele zawahań. Rodzinna szczęśliwa rutyna, wielka sława i niebywała reinkarnacja, stare życie pełne niewiadomych - wszystko to można zachować na pozostałe lata życia. Wybór, wbrew pozorom, wcale nie jest łatwy. Szczególnie, gdy pewne zawahania spowodują chaotyczne, niespodziewane, otwierające usta ze zdumienia mieszanie się wydarzeń. Szczególnie, gdy Patterson stanie twarzą w twarz z samym sobą.
Podróżując z bohaterem, mamy za sobą wspomnienia, zbudowały nas sukcesy i porażki. Co zrobić z resztą życia? W którą stronę się udać, jeśli nagle z jednej ścieżki powstają trzy? Wiedzeni znakomitymi komentarzami autora, niepokojeni zjawiskami, które trudno nazwać, obdarzeni nowymi, fascynującymi osobami i wieściami o tych wcześniej ukochanych, stajemy zdezorientowani na skraju niczego. Niby przekonani o swoim systemie wartości oglądamy się wstecz, stawiamy warunki możliwym wcieleniom. Wszystko po to, by nagle w trójnasób stanąć w punkcie, z którego nie ma odwrotu, w którym decyzję trzeba podjąć albo pozostać z ogromnym wyrzutem sumienia, traumą, która już nigdy, w żadnym wcieleniu nas nie opuści.
To książka, która pomimo lekkości stylu, przyjemności czerpanej z żartu i prozaiczności wygłaszanych miejscami truizmów, zmusza do zastanowienia. Do tego, by spośród fantastycznych opowieści o sztuce, głównie fotografii oraz rozważań godnych filozofów (może czasem domorosłych, fakt), wysnuć wnioski i zbudować na nich priorytety. Typowa do Jonathana Carrolla lekkość, która wydaje się pomagać w przetrwaniu tej nietypowej przygody, przeszkadza w podejmowaniu twardych, stanowczych decyzji, miesza przekonania, sprowadza na manowce. I choć bawimy się doskonale z psem, piękną Greczynką, zbirami z młodzieńczych lat, artystką, której tatuaże zatrzymują przechodniów to na końcu, po tym jak bohater obiera swoją drogę, nadal kołacze nam się w głowie pytanie: A gdybym ja, zupełnie przypadkiem, wybrała ten tatuaż?
"Ludzi ze 'śniadaniowym tatuażem' można porównać do kostki Rubika. Którekolwiek życie wybiorą... pierwsze, drugie czy trzecie... zawsze napotkają tam tych samych ludzi."
Wydawnictwo: Rebis, 2019
Seria: Salamandra
Tłumaczenie: Jacek Wietecki
Liczba stron: 272
Jeszcze się zastanowię nad lekturą tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńFaktycznie, choć miejscami zabawna, wymaga wolnego czasu, uważności. Pod rozwagę w wolnym czasie. Może latem? Pozdrawiam ciepło : )
UsuńTa magia Carrolla zawsze mnie przyciągała magnetycznie. Bardzo lubię czytać jego powieści powoli. Chętnia poznam tego pana :) Dziękuję za bardzo interesującą propzycję i pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńMnie też porywa właśnie ta jego przedziwna ale i przepiękna wyobraźnia. Jest w tym opowieściach coś ze snu, a jednocześnie są tak bardzo ludzkie. Znalazłam właśnie dwa tytuły, których nie czytałam i z pewnością znajdę dla nich czas w nowym roku : ) Pozdrawiam ciepło : )
Usuń