Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielicie się ze mną komentarzami, wrażeniami, wdacie się ze mną w dyskusje i polemiki.

Dziękuję za każdy komentarz, za każdy ślad, który zostawiacie.

To, że czytacie moje recenzje i książki, które subiektywnie acz z wielką szczerością i przyjemnością staram się ocenić, oraz to, że chcecie mi o tym powiedzieć, jest dla mnie najpiękniejszą nagrodą.

niedziela, 3 marca 2019

O muzyce łagodzącej śmierć.

"Uwięzieni w raju" Xavier Guell  6/10

 

"Wszystko, co w człowieku piękne, dobre i szlachetne, zderza się ze światem, który za nic ma rozum." (str.216)

Miłość nie patrzy w kalendarz, nie ocenia prawdopodobieństwa śmierci, nie krzywi się na widok niedogodnych miejsc i wychudłych ciał niekoniecznie stworzonych do tulenia i całowania. Miłość przychodzi kiedy chce i kpi z naszej ostrożności. Na cel zaś często wybiera ludzi, którzy nie powinni, nie mogą a nawet nie mają społecznego pozwolenia na stanowienie pary. Ludzi, którym nie może, a nawet nie ma prawa się udać. Na przykład Żyda i niemiecką baronównę w czasie drugiej wojny światowej.

Jestem miłośniczką literatury historycznej, powieści bazujących na wydarzeniach sprzed lat. I choć "Uwięzieni w raju" opowiadają o historii stosunkowo niedawnej, o tyle na pewno do tego nurtu należą. Ostatnio tematyka wojenna, zwłaszcza obozowa, spotyka się z dużym zainteresowaniem zarówno autorów jak i czytelników. Powieści historyczne związane z Holokaustem czy życiem w okupowanych krajach, opowieści o żydowskim życiu w czasie, przed i po wojnie, są coraz bardziej dostępne i popularne. Dlatego czytelnik, mając do wyboru książki autorów z przeróżnych krajów, relacje o różnym stopniu realizmu, będzie stawał się coraz bardziej wymagający. Bedzie dokładniej przyglądał się szczegółom, będą go raziły niedoskonałości, drobiazgi psujące atmosferę bądź odwracające uwagę od dominujących wątków.

W powieści Pana Guella tematyka, która stanowić powinna wspaniały dodatek, lukier wylany na treściwe, acz mało smaczne ciastko, zdaje się nieco przytłaczać przesłanie o sile miłości, która pokona wszystko. Ogromnie ciekawe rozmowy o detalach muzyki klasycznej robią niezwykłe wrażenie, pozwalają nam rozpoznać wielkie nazwiska i równie wielkie dzieła. 
"(...) muzyka to nie tylko przyjemna rozrywka. Muzyka dotyka najgłębszych strun duszy i obnaża przy tym wszystkie nasze uczucia: pragnienie wolności, miłości, naszą krzywdę i niepokój." (str.102)
Fascynujące wypowiedzi doskonałych umysłów, jakie stanowi para głównych bohaterów, zachwycają ułożeniem w dialogi, o których erudyci mogą tylko pomarzyć. Ale gdzieś pośród pięknych słów i wylewającej się ze stron powieści doskonałej, operowej muzyki, gubi się treść. Ozdobniki duszą realia, gniew wyraża się z słowach, które nie pozwalają go odczuwać. Nagle zapomina się o tym, że to czas zła, czas krwi i zdrady. To sztucznie stworzone, doskonale łagodne uczucie, usuwa gdzieś w cień pierwotne wrażenie czytania o dramacie.

"Uwięzieni w raju" o samej zagładzie opowiadają w zasadzie
na początku i na końcu. Pierwsze i ostatnie rozdziały dzielą z nami wiele bólu, rozpaczy, wiele łez ciśnie się do oczu, wiele złości wylewa się z serca, by skierować swą moc przeciw pozbawionym jakichkolwiek dobrych cech nazistom, zbrodniarzom wojennym. Cały zaś środek to mocno obyczajowa opowieść, skupiona oczywiście, jak cała Szkarłatna seria, na wątku miłosnym, ale też wątkach muzycznych i filozoficznych.
Dla jednych będzie to ogromna zaleta, bo książek opisujących morderstwa dokonywane na dzieciach, dorosłych, całych narodach, jak wspominałam jest na rynku wiele. Dla drugich zaś, będzie to opowieść mało wiarygodna. Ową wiarygodność traciła będzie głównie z powodu wplecenia wątku miłosnego w świat śmierci z niebywałą, nierealna wręcz łatwością. Bo z jakąż lekkością córka niemieckiego barona, a jednocześnie żona oficera niemieckiego, nawiązuje znajomość, przyjaźń, romans z żydowskim kompozytorem, będącym więźniem obozu.
Wbrew wiarygodności zdajemy się śledzić też wątek, w którym ponownie z udaje się przekonywać Niemców do coraz śmielszych pomysłów obozowej rady więźniów.
Zdaję sobie sprawę z tego, że opowieść oparta jest na faktach, i że w obozie w Therestenstadt faktycznie istniała grupa teatralna, o której nakręcono film, którą przedstawiano jako wzorcową, szerząca kulturę w świecie oskarżanym o to, że pozbawiony jest łaski, jakichkolwiek ludzkich uczuć. Niemniej sposób przedstawienia rozmów mija się z historyczną prawdą na temat tego, jak naziści reagowali na jakiekolwiek przejawy bezczelności czy pewności siebie.
Jest to kolejna opowieść o "dobrym Niemcu", o osobach, które będąc obywatelami faszystowskich krajów, nie sprzyjały nazistowskim poglądom; skierowana przeciw uogólnieniom, które każą całe narody oceniać jako dobre bądź złe. 
"Hans zawsze powtarzał, że w każdym z nas tkwią dwie wewnętrzne melodie. Kiedy nie wsłuchujesz się w tę pierwszą, reprezentująca wszystko co dobre i szlachetne, do głosu dochodzi ta druga, zmuszająca cię do przejścia na druga stronę.' (str.317)
Wśród Żydów są tu bowiem kolaboranci, wśród Niemców są osoby, które nigdy nie przypuszczały, że ich pieniądze i zdolności zostaną wykorzystane w zabójczych celach. I osoby te, podobnie jak baron i jego córka - nasza bohaterka Elizabeth, poniosą tej nieświadomości konsekwencje. Niestety związane z tragicznymi wyborami, których sami dokonają.

Powieść Xaviera Guella to opowieść pełna wielkich nazwisk, tytułów i obrazów życia ponad cierpieniem. W opisach piękna, pozostawionego gdzieś za sobą, wyrywanego z przeszłości i na siłę wprowadzonego na obozowe deski ukrywa się miłość, poświęcenie, otwarcie na drugiego człowieka. Tylko czy nie autor nie stracił wyczucia proporcji? Czy to tylko moje wrażenie, że książka początkiem i końcem zamyka w klamrę dramatyczną opowieść, lecz środkiem wybiega w sfery zainteresowań, które nieco spłaszczają nasze odczucia? Wiem, że rajem jest stworzony w wyobraźni świat wielkiej nadziei. Wiem, że miłość tworzy raj nawet w tak obskurnym miejscu jak zimne ambulatorium. Ale przyznać muszę, że nie bardzo potrafię osądzić, czy przy swoim pięknie literackim ale i niekonsekwencji, powieść jest bardziej o uwięzionych czy bardziej o raju.

Wydawnictwo: Czarna Owca, 2018
Tytuł oryginału: Los Prisioneros del Paraiso
Tłumaczenie: 
Seria: Szmaragdowa seria
Liczba stron: 352

dziękuję portalowi CzytamPierwszy.pl

 

6 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa tej książki i na pewno będę chciała poznać tę historię. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie jest sztampowa. I choćby dlatego warto ja poznać. Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  2. Nie jestem przekonany, czy chcę tę powieść przeczytać teraz. Może w przyszłości... Obecnie czytam książkę, po której wiele sobie obiecywałem ze względu na nazwisko autora. Niestety męczę się mimo pięknego języka i uroczych porównań wręcz poetyckich. Dziękuję Ci za obiektywną recenzję i pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie problem tej książki. Piękny język, rozmowy toczone przez erudytów, przyćmiewają problemy, które stanowić powinny (moim zdaniem) esencję tej opowieści. Ale to już kwestia preferencji. Uważam, że to dobre książka ale nie namawiam :) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  3. Zastanawiałam się nad tą książką, ale parę recenzji, w tym Twoja, mnie zniechęciły. Może uda się złapać ją w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wybrałam ją na czytampierwszy.pl kiedy miała bardzo pozytywne, pierwsze recenzje, wynikające prawdopodobnie z przedpremierowych zachęt. To jest dobra książka, czytanie jest całkiem przyjemne ale chyba nie należy ubolewać nad jej nieznajomością :) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń