Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielicie się ze mną komentarzami, wrażeniami, wdacie się ze mną w dyskusje i polemiki.

Dziękuję za każdy komentarz, za każdy ślad, który zostawiacie.

To, że czytacie moje recenzje i książki, które subiektywnie acz z wielką szczerością i przyjemnością staram się ocenić, oraz to, że chcecie mi o tym powiedzieć, jest dla mnie najpiękniejszą nagrodą.

wtorek, 27 sierpnia 2019

O słonych krokach wstecz.

"Piąta ofiara" J. D. Barker  8/10


Sam Porter nosi w sobie tajemnice. Nosi ból, żal i żałobę. Nosi niedopowiedzenia i wspomnienia z dalekiej przeszłości, które gmatwają jego obraz, które wzbudzają wątpliwości i które nie pozwalają mu odstąpić od poszukiwania wroga nawet, jeśli poprzednie starcie pozostawiło po sobie rany na duszy. Rany, które są niewspółmierne do jakichkolwiek fizycznych urazów.

"Piąta ofiara" ma dla nas nowe zadanie, postawione przed chicagowską policją. Pod lodem jeziora, jak wiadomo słodkowodnego, w specjalnie wykrojonym dla niej grobie, spoczywa dziewczyna, która utopiła się w wodzie słonej. Daleko od oceanu, ubrana w odzież innej zaginionej dziewczyny, stanowi bazę do rozpoczęcia poszukiwań odległych od spraw opisanych w znakomitej poprzedniej książce D.J. Barkera. Czy zatem jest to opowieść, która odłoży na bok pewne niezamknięte wątki przypadku Zabójcy Czwartej Małpy? Być może tak właśnie by się stało, gdyby nie główny bohater.

Omalże opętany postacią Ansona Bishopa, detektyw Parker
stanie się solą w oku przełożonych, którzy chętnie widzieliby go w roli prowadzącego nową sprawę. Zostanie odsunięty od nowych tragedii, pojawią się podejrzenia, nawet, nieco przedwczesne oskarżenia. 
"Kiedy Bishop mu się wymknął, coś w nim pękło. Myślę, że traktuje pościg za Bishopem jako niezałatwiona sprawę. (...) Uważa, że Bishop jest na wolności przez niego, z powodu jego błędu, więc to on musi go złapać i zakończyć tę sprawę." (str.381)
Sprawa dziewczyny spod lodu i innych uprowadzonych oraz ich rodzin, pozostanie w gestii FBI oraz współpracowników Parkera. On sam zniknie, wyruszy na własną krucjatę, która postawi na jego drodze osobę równie złą jak 4MK oraz mężczyznę o niejasnych powiązaniach z seryjnym mordercą.

Autor niewątpliwie ma dar pisania w sposób, który budzi ciekawość i zaskakuje. Przyznam, że pierwsza część, mocno powieściowa w stylu, ograniczała nieco moje zainteresowanie. Były chwile, gdy jak nigdy, porównywałam ją z porywająca poprzedniczką i ów bilans zawsze wychodził na niekorzyść "Piątej ofiary". Pierwsza połowa stron, rozpisanych spokojną frazą, mimo niewątpliwie poruszających scen zabójstw, wymagała ode mnie dni przerwy, chwilowego odejścia od nużącej szczegółowości i rutyny opisów policyjnej pracy.
A potem stała się jasność.

Otrzepawszy pióro z kurzu lekkości i zakradającej się w niektóre opisy senności, autor wrzucił nas w kołowrót wydarzeń, który otwierał mi oczy ze zdumienia i wydobywał z moich ust okrzyki zaskoczenia czy też niedowierzania. I ten pęd ku końcowi rekompensuje każde zniechęcenie, każde zwątpienie i wykrzywienie ust w takim stopniu, że już dziś, teraz, na godzinę po zamknięciu książki, czekam na ciąg dalszy.

W tym dalszym ciągu, pojawić się bowiem muszą postacie, wykreowane na potrzeby rozbudowanej akcji drugiego tomu. Ktoś, kto ze słonej wody w płucach dziewcząt czyni słoną śmierć. Ktoś, kto wplótł swoja własna zemstę w seryjne zabójstwa Bishopa. To oni uczynili zakończenie "Piątej ofiary" ledwie początkiem dramatu. każde rozwiązanie autor skwitował ponurym uśmiechem, zakpił z naszego odetchnięcia z ulgą. Zaprasza po nowe lęki i nowe oszołomienia. Bombą? Epidemią? Szpitalnym podstępem? Rodzinnym rozwinięciem skrzydeł? A może wszystkim naraz?

W drugim spotkaniu z przypadkiem 4MK, spójnej i jednorodnej u początków, jest nam dane konty
nuować podróż trzema odrębnymi ścieżkami, podążać nie tylko za nieco, wydawać się może, odsuniętym w cień Parkerem ale też za znakomicie nakreślonymi postaciami Nasha, Claire czy Agenta Poola. 
"Odtworzył w pamięci obraz ściany, każdego jej centymetra. Wyobraził sobie, że przechodzi obok, jego oczy chłoną każdą kolorową plamkę, jego wzrok pada dokładnie na to miejsce, brakujący fragment. (...) Skupił się na tych czarnych słowach, na tej smudze, nie tyle na znaczeniu słów, ile ich obrazie. Koncentrował się tak długo, aż w końcu się wyostrzyły, litera po literze, i dopiero kiedy zobaczył je wszystkie, odczytał na głos: 'Nie można bawić się w Boga, nie zadając się przy tym z szatanem.'"(str. 326-327)
 
Czy autor przewidział połączenie owych dróg? Czy jedna splotła się w niespodziewany sposób z drugą? Czy Porter wyjaśnił niewiadome pozostawione w finale "Czwartej małpy" czy z jego pomocą J.D. Barker postawił kolejne niewiarygodne pytania? Odpowiedzi trzeba szukać na kartach tej długiej, trochę nierównomiernej emocjonalnie, ale zdecydowanie frapującej opowieści. Mnie tylko pozostaje powiedzieć, że ostatnie wydrukowane zdanie to: "Ciąg dalszy nastąpi...". Cudownie!

Wydawnictwo Czarna Owca, 2019
Tytuł oryginału: The Fifth To Die
Przełożyła: Agata Ostrowska
Cykl: Sam Porter (tom2)
Liczba stron: 560

dziękuję wydawnictwu Czarna Owca za recenzencki egzemplarz książki

4 komentarze:

  1. Przede mną jeszcze pierwsza część. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku faktycznie sensowne jest przeczytanie najpierw "Czwartej małpy". Choć na Portera czeka nowe zadanie, to jednak trudno będzie cieszyć się w pełni lekturą bez znajomości wcześniejszych wydarzeń. zatem życzę doskonałej, dwutomowej lektury ;) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  2. Ja planuję lekturę tej książki oraz jej poprzedniczki. Po przeczytaniu Twojej świetnej recenzji jestem o tym przekonany. Dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo rzadko zdarza mi si8ę z takim przekonaniem namawiać do przeczytania obu części serii. Pierwsza wprawdzie bardziej mnie porwała ale być może, gdybym czytała je jako całość, oczekiwania byłyby mniejsze a wrażenie większe. Finał tuszuje wszystkie niedostatki. Do zobaczenia przy kolejnej części, zdecydowanie! : )

      Usuń