"Ofiara" Max Czornyj 7/10
Oceniając niedawno debiutancką powieść prawnika o włoskim zamiłowaniu do wina i serów, miałam wrażenie, że takie samo tempo, jakie obowiązuje w niezwykle emocjonalnych rozmowach Włochów (wśród których autor praktykował), zdecydował się zaserwować nam także w swojej powieści. Nie byłam przygotowana na szarpane, agresywne zwroty akcji, wsparte dodatkowo nerwowością bohaterów i specyfiką krótkozdaniowych i krótkorozdziałowych przekazów. Tymczasem, jak się okazuje, autor "Grzechu", po rozpędzonym expressie pierwszej powieści, w kontynuującej główne wątki poprzedniczki "Ofierze", zaserwował nam całkiem smaczne danie - równie pospieszne ale już z siedzeniami pierwszej klasy - nadal z nieco surowymi kantami ale dające poczucie komfortu. (recenzję wspomnianego "Grzechu" znajdziecie tutaj -> https://pani-ka-czyta.blogspot.com/2018/02/o-karze-nieboskiej.html)
Uważam, że w stosunku do nieco chaotycznego, bardzo emocjonalnego, by nie powtórzyć - agresywnego w przekazie, sposobu prowadzenia akcji w debiutanckiej powieści, "Ofiara" daje nam obraz bardzo składny, łagodniejszy, a co za tym idzie bardziej wyszukany tematycznie. I błędnym będzie założenie, że owo rozszerzenie tematyki odbierze nam poczucie fizycznego wręcz współodczuwania bólu i emocji, złagodzi gwałtowność reakcji głównego bohatera - komisarza Deryły, czy też pozbawi autora fenomenalnej plastyki opisów tyleż makabrycznych co wstrzymujących oddech czy marszczących brew.
Drugi odcinek, bo chyba w takich kategoriach należy traktować "Ofiarę" uspokaja akcję poprzez większą swobode operowania słowem, poszerzenie warstwy psychologicznej (nie tyle w przeciągłych rozważaniach co w ukazaniu ludzkiej twarzy nerwowego komisarza oraz jego kolegów po fachu), wreszcie poprzez pozwolenie sobie na zauważenie, że świat policjantów, prawników i innych "sił opresyjnych" (jak sam autor z ironią je nazywa) to także świat ich rodzin, przeraźliwego strachu o ich utratę i bezpieczeństwo. Świat przedstawiony w "Ofierze" to bowiem świat zwyczajnych ludzi, których psychopatyczny siewca zła, perwersyjny w swej niewierze, buncie przeciw uznanym tradycjom chrześcijańskim czy wręcz chęci ukazania swej przewagi nad Bogiem, niezdolnym w odpowiednim stopniu karać winowajców, sprowadził do roli marionetek w teatrzyku, któremu na imię:chory umysł. Chory nie chorobą, która poddaje się leczeniu. Chory niezdolnym do uczuć czy empatii skrzywieniem, brakiem litości, ślepą wiarą w satanistyczną nieomylność a co więcej, zdolnym pociągać za sobą innych.
Autor nie rezygnuje z brutalności, opisy nadal przyprawiają o wstręt, który jak wiemy, bynajmniej nie powoduje w czytelniku braku chęci kontynuowania lektury (może warto za autorem i psychiatrami zadać tu pytanie: ile w każdym z nas jest z psychopaty? ale to już podparta czarnym humorem drobna uwaga na marginesie) ). Pozorne znikanie ze sceny ujmowanych przez policję współwinnych wcale nie pozbawia nas bycia świadkami kolejnych manipulacji, zaś teoretycznie zamknięte etapy sprawy okazują się być jedynie przymkniętymi drzwiami, które wystarczy lekko pchnąć, by na nowo znaleźć się w centrum koszmarnych wydarzeń. Ocaleni wcale ocalonymi nie są, zabójca jest albo sobą albo naśladowcą, uleczony nosi w głowie słowa, które nadal czynią go nieuleczalnym. "Słowo (...) to najniebezpieczniejsze narzędzie." (str.299)
Pogmatwał nam Pan Czornyj obraz sprawy niesamowicie. Ale w przeciwieństwie do poprzedniej części, w "Ofierze" czyni to skrupulatnie, kręci akcją niby twisterem ale tym razem takim, którego kształt jasno widzimy. Bardzo podoba mi się rozłożenie tematyki na wiele szerszą perspektywę oraz to, że tym razem nerwowość i agresja podkreślają jedynie te momenty, które tak właśnie podkreślone być powinny by nie zgasić ciągle tlącego się napięcia.
Po tej lekturze to już nie jest kwestia mieszanych uczuć czy też kolejnej szansy. Po "Ofierze" będę z pełna świadomością czekała na ciąg dalszy. Już jesienią po popełnionym "Grzechu" i poniesionej "Ofierze" przyjdzie czas na "Pokutę".
I jeszcze słówko porady. Moim zdaniem czytanie samej "Ofiary" mija się z celem, gdyż jest ona bardzo ściśle powiązana z poprzednią częścią. Warto więc troszkę pokręcić nosem przy pierwszej części by zakończyć drugą z zaskoczeniem, które z pewnością zachęci do ciągu dalszego, który przecież nastąpi.
Wydawnictwo: Filia, 2018
Cykl: Komisarz Eryk Deryło (tom 2)
Seria: Mroczna Strona
Liczba stron: 420
Liczba stron: 420
Intrygująca pozycja :)
OdpowiedzUsuńOwszem, tym razem były do dwa popołudnia spędzone w szybkim ale bardzo efektownym tempie. Sama przyjemność:)
UsuńMam wielką ochotę poznać tę historię. 😊
OdpowiedzUsuńUważam, że naprawdę warto. Koniecznie zacznij od "Grzechu", tutaj mamy bowiem kontynuację a nie odrębną powieść. Pozdrawiam ciepło😊
UsuńSłyszałam wiele pozytywnych opinii o tej książce i mam ją na półce mam nadzieję że w najbliższym czasie będę miała okazję by po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPolecam szczerze. Mam wrażenie, że ta część to spory postęp w stosunku do "Grzechu" pod względem spójności i przyjemności czytania. A temat nadal porusza i budzi emocje. Pozdrawiam :)
UsuńObydwie części zrobił na mnie ogromne WoW. W sumie to jeszcze nigdy nie czytałam Polskiego dreszczowca (o ile takowe są) byłam przerażona. I szczerze próbowałam nie chodzić po zmroku, Czornyj bardzo dobrze wyczuł zapotrzebowania na rynku, trafił w punkt. Myśle, że autor ma nam jeszcze sporo do powiedzenia i to mnie bardzo cieszy. Super recenzja. I dodaje się do obserwujących
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że się nie zawiodłaś :) Max Czornyj zdaje się wspinać coraz wyżej w stylu straszenia czytelnika ;) Mnie samą ciężko przestraszyć a jednak zgadzał się dreszczyk. Oby więcej takich powodów do dreszczyków ;) Pozdrawiam ciepło.
Usuń