"Mayday" Grzegorz Brudnik 9/10
Świat lubi bohaterów, zaś uwielbia tych z nich, którzy za pomocą broni, intelektu i nawiązywanych przez lata znajomości, ratują świat przed złymi ludźmi. A gdybyśmy otrzymali w prezencie Polaka, który owe warunki i oczekiwania spełnia w dwójnasób? Grzegorz Brudnik zdaje się z uśmiechem i lekkością mówić "voilá", przedstawiając nam Aleksandra Galla, przewodnią postać swojej debiutanckiej powieści "Mayday".
Jest to opowieść o katastrofach, spisku, władzy, znajomościach. O tym jak mały jest nasz świat, gdy przychodzi rozwikłać zagadkę, w której motywem napędowym jest władza, bogactwo, poczucie bezkarności. O tym jak budzić w ludziach strach. Bo to on jest najkrótszą drogą do spełniania najbardziej krwawych z zachcianek; on daje nam władzę, wodzi nas odpowiednimi ścieżkami, każe nam postępować zupełnie niezgodnie z zasadami. To opowieść o strachu i o tym, kto się boi ostatni.
"W interesie elit leży, by zwykli ludzie się bali. Świat arabski płacił mi, bym straszył Amerykanów. A Amerykanie... Też żebym straszył Amerykanów. Rozumiesz?" (str.432)
"W interesie elit leży, by zwykli ludzie się bali. Świat arabski płacił mi, bym straszył Amerykanów. A Amerykanie... Też żebym straszył Amerykanów. Rozumiesz?" (str.432)
Wyobraźmy sobie poukładane na półeczce fakty. Niedaleko brzegów
Japonii ulegają kolizji dwa bliźniacze, największe samoloty świata. Wina,
jak zwykle w takich przypadkach, spada początkowo na kontrolera lotów,
później waha się pomiędzy tuzami terrorystycznego światka, okraszona
przyznaniem się do winy największej jego postaci - Sługi. Mamy tragedię,
mamy winnego... może dwóch.... Nic bardziej mylnego. Fakt kolejny:
lubiący biurokrację, porządek i podpisy kończące sprawę urzędnicy zawsze
wysyłają na miejsce katastrofy zespoły śledcze. Takowoż czyni
amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu, pragnąca na swój
własny sposób opisać i udokumentować śmierć, którą w owej katastrofie
poniosło wielu obywateli USA. Współpraca japońsko-amerykańska nie jest
tu zatem niczym dziwnym czy niepożądanym. Nic bardziej mylnego. Zięć
właściciela wspomnianych, teoretycznie niezawodnych i niezniszczalnych
maszyn, polski inżynier mechanik, opłakujący w tym czasie stratę żony i
córki (w nota bene tego samego typu katastrofie), może okazać się
specjalistą służącym radą napotykającym na przedziwne przeszkody
Amerykanom. Taka międzynarodowa kooperacja specjalistów, podobnie jak żałoba bohatera to
sytuacje jasne i oczywiste. I tutaj także należy powtórzyć: nic bardziej
mylnego.
W "Mayday" mamy tak wiele warstw, że czyta się ją z wrażeniem obierania
wyjątkowo dorodnej cebuli. Każda nowa warstwa kryje pod sobą kolejną,
każda prawda okazuje się kłamstwem, a co ciekawe, bywa, że owo kłamstwo
jest również kłamstwem. Niesamowite pokłady inwencji, pomysłowości,
prowadzą nas od, wydawać by się mogło, wytłumaczalnych katastrof i
wypadków aż po wyjaśnienia, od których włos jeży się na głowie, lub
przy których, z zaskoczenia i niewiary nie możemy doczekać się
odwrócenia kolejnej kartki by upewnić się, że autor naprawdę chce znów
uraczyć nas zwrotem akcji, niemożliwą do przewidzenia zmianą, kolejną odsłoną
nowych twarzy wydawałoby się znanych nam już postaci.
Grzegorz Brudnik zapewnia nam liczną galerię bohaterów. Na miejsce tych,
którzy muszą zginąć, zniknąć ze świata nierozwiązanej tajemnicy,
pojawiają się natychmiast nowi - jeszcze bardziej ciekawi, fascynujący,
jeszcze mocniej wpływający na gwałtowne zmiany akcji, które nadają
powieści niesamowitego tempa i różnorodności. Aleksander Gall został
bowiem wyposażony przez autora w liczne grono znajomych i ogrom koneksji
na całym świecie, korzysta z pomocy specjalistów o nieprzebranej
wiedzy. Każde miejsce obdarowuje go szacunkiem, poważaniem i gotowością
wsparcia.
Osoby zaangażowane w spisek bądź w jego rozwiązanie nie
są postaciami tuzinkowymi. Mamy tutaj cały wachlarz postaci począwszy od
kongresmena i agentów CIA, poprzez jednego z najsprawniejszych
włamywaczy i więziennych uciekinierów świata, świetnego hakera będącego jednocześnie niezwykle uzdolnionym fałszerzem; kobietę, której urodę może przyćmić
jedynie zamiłowanie do wyścigów samochodowych. To jedynie wierzchołek
góry, w którą ułożyć można bohaterów zdobiących każdą ze scen
obrazujących kolejne perypetie Aleksa.
Samego Aleksandra autor również uzbroił w cechy odpychające postronne osoby ale zgodne z wyobrażeniami czytelników o osobie nieprzeciętnej, poszarpanej wiatrem uprzedniego życia, gotowym na znacznie więcej niż przeciętny człowiek, ba, nawet szpieg czy żołnierz. Jak wiele trzeba przeżyć, jak wiele trzeba zobaczyć i stracić aby pozbyć się emocji albo przynajmniej umieć tak je ukrywać, tak nad nimi panować, że ręka nie zadrży nawet wtedy, gdy traci się coś najcenniejszego, kiedy trzeba zabić człowieka, kiedy dostrzega się zdradę w oczach osoby, której kiedyś mocno się zaufało. Trzeba przeżyć na przykład śmierć żony i dziecka. Tak jest w przypadku Aleksandra Galla.
"Ten człowiek nie miał układu nerwowego. A jeśli miał, to korzystał z niego nader rzadko." (str.190).
Czy wspomniana tragedia to powód, dla którego Aleks będzie chciał wspomagać amerykański zespół śledczy, czy może kierują nim inne motywy? Czy będzie działał wedle planu czy intuicyjnie podąży za zmieniającymi się okolicznościami? I czy wreszcie drgnie mu powieka? Czy okaże ludzkie uczucia? Słabość? Ból? I czy to wszystko tym razem będzie prawdą?
"Ten człowiek nie miał układu nerwowego. A jeśli miał, to korzystał z niego nader rzadko." (str.190).
Czy wspomniana tragedia to powód, dla którego Aleks będzie chciał wspomagać amerykański zespół śledczy, czy może kierują nim inne motywy? Czy będzie działał wedle planu czy intuicyjnie podąży za zmieniającymi się okolicznościami? I czy wreszcie drgnie mu powieka? Czy okaże ludzkie uczucia? Słabość? Ból? I czy to wszystko tym razem będzie prawdą?
Fascynująca jest dla mnie ilość szczegółów zawartych w książce. Szczegółów głównie z bliskiej autorowi kategorii katastrof i pracy nad rozwikłaniem ich powodów, ale i z wielu innych dziedzin, zaskakujących różnorodnością i rozległością. Praca nad zdobyciem informacji zawartych w powieści wymagała ogromnej, mrówczej szczegółowości, dociekliwości. Najdokładniej zgłębiamy dzięki autorowi detale techniczne, szczegóły budowy i działania maszyn, urządzeń, sprzętu technicznego, komputerów itp. Lecz bez obaw, nawet dla technicznego laika, podobnego do mnie, owe opisy nie stanowią przeszkody w czerpaniu przyjemności ze śledzenia akcji przetykanej tego typu fragmentami. Są one bowiem w bystry sposób zmieszane z odczuciami, reakcjami, przemyśleniami osób, które z owymi cudami techniki się stykają. A emocje owe przekazywane są w sposób lekki, dowcipny, czasem wzbudzającymi śmiech swojską przaśnością języka. Nie tylko technicznie poszerzymy wiedzę i słownik dzięki Panu Brudnikowi. Niejednokrotnie zaskoczy nas wtrętami, które spowodują, że dowiemy się czegoś i o huraganach i o wysepkach, na których zieleń jest zieleńsza niż gdziekolwiek na świecie i o tym, że polski architekt podarował miastu Nagasaki piękny pomnik "Kwiat życia i pokoju" (dla mnie to nowa, godna zapamiętania informacja).
Stałam się ostatnio ogromną fanka polskiej literatury, którą coraz
śmielej określa się mianem "filmowej". Nazwa ta wynika ze sposobu
prowadzenia narracji, z obrazowości języka, z przejrzystości akcji,
pozwalającej bez trudu wyobrazić sobie osoby i sceny, z którymi z równą
łatwością szybko udaje nam się stopić intelektualnie i emocjonalnie.
Wynika ona i z tego, że prawdopodobnie scenariusz na nich oparty byłby
podstawą do nakręcenia hitu ekranowego. Na obwolucie debiutu
Grzegorza Brudnika także odnajdziemy zdanie sugerujące, że "ta książka
jest jak film". I, o ile narzucanie odczuć zwykle budzi mój sprzeciw, o
tyle to zdanie jest w przypadku "Mayday" idealnie trafionym komentarzem.
Nie jest to pierwsza powieść tego typu, jaką zdarzyło mi się czytać i
jeśli przyjdzie mi stykać się z kolejnymi napisanymi na tym poziomie,
takim językiem, z takim niesamowitym ładunkiem energii i emocji, to na
pewno ów typ stanie się tym, po który będę sięgała w pierwszej
kolejności. Ach co za przygoda, wyzwanie dla intelektu i karuzela emocji!
Wydawnictwo: Filia, 2018
Liczba stron: 578
Książkę przeczytałam dzięki polowaniu na vortalu Czytampierwszy.pl oraz wydawnictwu Filia, oferującemu tam swoje pozycje.
Strach, ból, pragnienie zemsty, miłość są uczuciami wyzwalającymi inteligentne działania. Władza i pieniądze uruchamiają motor działań często niezgodnych z prawem. Tę rewelacyjną recenzję czytałem z rosnącym zainteresowaniem. Co będę odczuwał czytając książkę, na którą rzucę się zapewne jak głodny na kawałek chleba? Wszystkie wątki, o których wspomniałaś, pasjonują mnie. Dziękuję bardzo za te propozycję i pozdrawiam, Zdzisław www.krainslowa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMiło mi, że trafiłam w gust :) Jest pora na zadumę, na leniwe śledzenie historii rodzin i czas na akcję, która poniesie nas przez książkę niczym huragan, dodatkowo serwując wiedzę i inteligentny dowcip. Energia włożona między okładki, polecam raz jeszcze ;)
UsuńW zasadzie wszystkie proponowane przez Ciebie książki są w moim guście. Szukam jeszcze tylko informacji, gdzie dokupić więcej czasu z przeznaczeniem na lekturę. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńOj, przykro mi bardzo ale borykam się z tym samym problemem. zatem jeśli znajdzie Ci się odnaleźć taką skarbnicę, liczę, że podzielisz się ze mną adresem ;) Pozdrawiam
UsuńBędę miała na uwadze tę książeczkę. 😊
OdpowiedzUsuńNa dopływ adrenalinki w leniwe popołudnie polecam serdecznie :)
UsuńKsiążki tragiczne jakoś nie koniecznie mnie porywają, ale recenzja jak najbardziej na plus :D
OdpowiedzUsuńKsiążka nie jest tragiczna. To powieść akcji, sporo się dzieje i zmienia jak w kalejdoskopie, siły polityczne ścierają się z wojskowymi, choć i na uczucia jest tu miejsce. Typowa sensacja ale poziom jej podania jest ponadprzeciętny :) Niemniej, jeśli wolisz inne gatunki to też świetnie, każdy ma swoich wiernych fanów :) Dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam ciepło.
UsuńNaprawdę mnie zaciekawiłaś. Zapamiętam sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Bardzo mnie to cieszy i liczę, że nie będziesz zawiedziona ;) To naprawdę wyśmienita rozrywka. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńJestem nią zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńI słusznie :) naprawdę warto wakacyjnie dać się ponieść świetnie rozpisanej akcji :) Pozdrawiam
UsuńTemat, na który książek raczej nie czytam, ale czuje się zaciekawiona! ;)
OdpowiedzUsuńCzasem warto poeksperymentować z nowymi gatunkami ;) Może "Mayday" będzie do tego odpowiednią pozycją? ;) Pozdrawiam
Usuń