"Immortaliści" Chloe Banjamin 9/10
Recenzja przedpremierowa.
To co niejasne, co zaczarowane nierealnością, magią, budzi w nas zawsze dziecięcą ciekawość. Przewidywanie daty śmierci, pozornie będące bajką, zabawą w zgadywanie, dziecięcą wyliczanką, a nawet ściganym prawem oszustwem, jest jedną z takich przyciągających nas do siebie, trudnych do zwalczenia, nęcących ciekawostek. Trochę z niepokory, trochę z dziecięcego zaaferowania ucieczką od prawdziwego życia, skłonni jesteśmy zadać pytanie, które w dorosłym życiu, wyposażonym w pokłady popartej doświadczeniem wyobraźni, nie wydaja się ani potrzebne ani logiczne. Bo czy poszlibyśmy zapytać o datę swojej śmierci? Znając swoje bolączki, znając posmak utraty, z obawą przed śmiercią wiecznie siedzącą w przyczajeniu na naszym ramieniu?
Czwórka małych Goldów, otumaniona fantastyką świata wróżb, idzie do niezwykłej, ponoć podróżującej ze swym wieszczeniem po świecie kobiety, która wypowiadane do nich słowa traktuje jedynie jako jeszcze jeden zarobek dnia. Reakcja dzieci na wypowiedziana przepowiednię jest tak różna, jak pokłady wrażliwości z jakimi się urodzili. Jedno wychodzi wstrząśnięte lecz wzruszające ramionami w pozorniej beztrosce, drugie w histerii próbuje uciec nie tyle przed rodzeństwem, co przed usłyszanymi słowami, inne jeszcze postanawia tkwić w tajemnicy. Spokojny, pełen kpiny dla przepowiedni Daniel, wrażliwa, kochająca tajemnice, oszołomiona Klara, młodziutki, przerażony i niepewny właściwie dlaczego i co usłyszał Simon oraz ta rozważna, odpowiedzialna Varya. Żydowskie rodzeństwo żyjące w stosunkowym dostatku, nie obawiające się jutra, śmiało mogące wtedy, w 1969 roku, spoglądać w przyszłość. Ale ziarno zostało już zasiane.
Pozorny brak znaczenia tego przedziwnego wydarzenia z dzieciństwa, autorka zamyka w następujących kolejno opowieściach z życia poszczególnych bohaterów. Zdawać by się mogło, że nie zważając na wróżbę prowadzić będą życie, jakich wiele w Nowym Jorku, Las Vegas, San Francisco, całych Stanach, na całej naszej ludzkiej planecie. Tylko co właściwie dzieje się w momentach ważnych decyzji? Do czego właściwie prowadzi życie, w którym cały czas gdzieś z tyłu głowy mieszka pewna data?
Jest ich czworo. Podobnych i bardzo różnych. I o ile podobieństwo każe im zawsze wracać do siebie w chwilach największej troski lub wielkich radości, o tyle odmienność prowadzi ich kompletnie innymi drogami, a przede wszystkim, każe im wieść życie zupełnie inaczej niż wiedzione byłoby nie okupione wróżbą sprzed lat. Każde z nich wie, że wróżba to tylko zabawka, mały pajacyk dyndający przed oczami, ale pajacyka nie da się schwytać, ucieka przed zdjęciem i wsunięciem do szuflady bujając się na raz rozpędzonej sprężynie kołaczącej się w głowie wiary. Będzie na przykład kiwał się z uśmiechem, gdy Simon zacznie wybierać pomiędzy dwiema opcjami życia. Albo będzie to życie spełnione miłością i poświęceniem dla rodziny, ale niespełnione otwarciem na świat, albo będzie ono pełne radości, szaleństwa, miłości i bólu, ale przeżyte w pełni, tylko dla siebie, bez oglądania się wstecz.
To co niejasne, co zaczarowane nierealnością, magią, budzi w nas zawsze dziecięcą ciekawość. Przewidywanie daty śmierci, pozornie będące bajką, zabawą w zgadywanie, dziecięcą wyliczanką, a nawet ściganym prawem oszustwem, jest jedną z takich przyciągających nas do siebie, trudnych do zwalczenia, nęcących ciekawostek. Trochę z niepokory, trochę z dziecięcego zaaferowania ucieczką od prawdziwego życia, skłonni jesteśmy zadać pytanie, które w dorosłym życiu, wyposażonym w pokłady popartej doświadczeniem wyobraźni, nie wydaja się ani potrzebne ani logiczne. Bo czy poszlibyśmy zapytać o datę swojej śmierci? Znając swoje bolączki, znając posmak utraty, z obawą przed śmiercią wiecznie siedzącą w przyczajeniu na naszym ramieniu?
Czwórka małych Goldów, otumaniona fantastyką świata wróżb, idzie do niezwykłej, ponoć podróżującej ze swym wieszczeniem po świecie kobiety, która wypowiadane do nich słowa traktuje jedynie jako jeszcze jeden zarobek dnia. Reakcja dzieci na wypowiedziana przepowiednię jest tak różna, jak pokłady wrażliwości z jakimi się urodzili. Jedno wychodzi wstrząśnięte lecz wzruszające ramionami w pozorniej beztrosce, drugie w histerii próbuje uciec nie tyle przed rodzeństwem, co przed usłyszanymi słowami, inne jeszcze postanawia tkwić w tajemnicy. Spokojny, pełen kpiny dla przepowiedni Daniel, wrażliwa, kochająca tajemnice, oszołomiona Klara, młodziutki, przerażony i niepewny właściwie dlaczego i co usłyszał Simon oraz ta rozważna, odpowiedzialna Varya. Żydowskie rodzeństwo żyjące w stosunkowym dostatku, nie obawiające się jutra, śmiało mogące wtedy, w 1969 roku, spoglądać w przyszłość. Ale ziarno zostało już zasiane.
Pozorny brak znaczenia tego przedziwnego wydarzenia z dzieciństwa, autorka zamyka w następujących kolejno opowieściach z życia poszczególnych bohaterów. Zdawać by się mogło, że nie zważając na wróżbę prowadzić będą życie, jakich wiele w Nowym Jorku, Las Vegas, San Francisco, całych Stanach, na całej naszej ludzkiej planecie. Tylko co właściwie dzieje się w momentach ważnych decyzji? Do czego właściwie prowadzi życie, w którym cały czas gdzieś z tyłu głowy mieszka pewna data?
Jest ich czworo. Podobnych i bardzo różnych. I o ile podobieństwo każe im zawsze wracać do siebie w chwilach największej troski lub wielkich radości, o tyle odmienność prowadzi ich kompletnie innymi drogami, a przede wszystkim, każe im wieść życie zupełnie inaczej niż wiedzione byłoby nie okupione wróżbą sprzed lat. Każde z nich wie, że wróżba to tylko zabawka, mały pajacyk dyndający przed oczami, ale pajacyka nie da się schwytać, ucieka przed zdjęciem i wsunięciem do szuflady bujając się na raz rozpędzonej sprężynie kołaczącej się w głowie wiary. Będzie na przykład kiwał się z uśmiechem, gdy Simon zacznie wybierać pomiędzy dwiema opcjami życia. Albo będzie to życie spełnione miłością i poświęceniem dla rodziny, ale niespełnione otwarciem na świat, albo będzie ono pełne radości, szaleństwa, miłości i bólu, ale przeżyte w pełni, tylko dla siebie, bez oglądania się wstecz.
"Bardzo długo nienawidził Kobiety z Hester Street. jak ona mogła, zastanawiał się, wywróżyć dziecku coś tak strasznego? Ale teraz myśli o niej inaczej: jak o drugiej matce albo bogini, która pokazała mu drzwi i powiedziała : Idź." (str.135)
I tylko, w którejś
strasznej chwili przyjdzie się zastanowić i jemu, i jego siostrom i
bratu, co przywiodło go do punktu w którym się znalazł. Wróżba? A może
wybory, których dokonał? A może, jak sądzi Klara, niezdolna już nigdy
potem do powrotu do beztroski dzieciństwa, wybory, których dokonali
inni, w tym ona?
Każde następne, opisane w "Immortalistach" życie, będzie nas stawiało przez pytaniem: jak bardzo przepowiednia sprzed lat zdeterminowała życie bohaterów? Czy to wróżba czy oni sami pokierowali nim tak, że tego konkretnego dnia nie mogło wydarzyć się nic innego poza tym, co nastąpiło?
Kolejne pytania, rozważania nasuwać będą się same. Trudno otrząsnąć się z siły strachu, przerażenia, które chorą z tęsknoty i wyrzutów sumienia Klarę zamknie w świecie odrealnionej magii, by wreszcie doprowadzić do drzwi pustego apartamentu. Trudno też nie rozumieć pozostawionego w świecie niedopowiedzeń Daniela, który poszukiwania winnej tej tragicznej rodzinnej opowieści zakończy kolejną tragedią. I jest jeszcze Varya, która w swoim długowiecznym umyśle naukowca będzie raz po raz układała scenariusze, nie akceptując zmian, decyzji i tej chorej dziecinnej wiary, która każe zdać sobie sprawę z niezwykłości zakrętu, na którym kiedyś stanęła czwórka rodzeństwa. Pewnego dnia, kiedy przy stole usiądą ona, jej matka i córka Klary dostrzegą, że w ich pozornie spokojnym, rodzinnym świecie zupełnie nieistotnych zabobonów, dziwnych rytuałów, w każdym z dzieciaków, kiedyś, dawno temu narodziło się uczucie niepewności.
Każde następne, opisane w "Immortalistach" życie, będzie nas stawiało przez pytaniem: jak bardzo przepowiednia sprzed lat zdeterminowała życie bohaterów? Czy to wróżba czy oni sami pokierowali nim tak, że tego konkretnego dnia nie mogło wydarzyć się nic innego poza tym, co nastąpiło?
Kolejne pytania, rozważania nasuwać będą się same. Trudno otrząsnąć się z siły strachu, przerażenia, które chorą z tęsknoty i wyrzutów sumienia Klarę zamknie w świecie odrealnionej magii, by wreszcie doprowadzić do drzwi pustego apartamentu. Trudno też nie rozumieć pozostawionego w świecie niedopowiedzeń Daniela, który poszukiwania winnej tej tragicznej rodzinnej opowieści zakończy kolejną tragedią. I jest jeszcze Varya, która w swoim długowiecznym umyśle naukowca będzie raz po raz układała scenariusze, nie akceptując zmian, decyzji i tej chorej dziecinnej wiary, która każe zdać sobie sprawę z niezwykłości zakrętu, na którym kiedyś stanęła czwórka rodzeństwa. Pewnego dnia, kiedy przy stole usiądą ona, jej matka i córka Klary dostrzegą, że w ich pozornie spokojnym, rodzinnym świecie zupełnie nieistotnych zabobonów, dziwnych rytuałów, w każdym z dzieciaków, kiedyś, dawno temu narodziło się uczucie niepewności.
"Varya widzi co Gertie podarowała swoim dzieciom: wolność niepewności. Swobodę, jaką daje niepewny los.(...) Varya i jej rodzeństwo otrzymali przywilej autorefleksji. Chcieli mierzyć czas, wyznaczać mu granice i kontrolować jego bieg.Ale w pogoni za przyszłością tylko zbliżali się do przepowiedni wróżki." (str.450)
Czy wolność niepewności była przywilejem czy przekleństwem pozostaje nam ocenić czytając wszystkie opowieści, rozdzielone w rozdziały ale sklejone magią Klary, zbyt delikatnej i zbyt przerażonej by żyć realiami; szaleństwem Simona, próbującego złapać w dłonie jak największy spłachetek życia, choćby kosztem strasznej choroby; desperackim laboratoryjnym życiem Varyi pragnącej dowodu na nieprawdziwość wróżby, wiarą Daniela w to, ze winny był zawsze prawdziwy człowiek, nigdy nierealna mrzonka.
Czy wolność niepewności była przywilejem czy przekleństwem pozostaje nam ocenić czytając wszystkie opowieści, rozdzielone w rozdziały ale sklejone magią Klary, zbyt delikatnej i zbyt przerażonej by żyć realiami; szaleństwem Simona, próbującego złapać w dłonie jak największy spłachetek życia, choćby kosztem strasznej choroby; desperackim laboratoryjnym życiem Varyi pragnącej dowodu na nieprawdziwość wróżby, wiarą Daniela w to, ze winny był zawsze prawdziwy człowiek, nigdy nierealna mrzonka.
Znakomita powieść, której płynny język prowadzi nas przez dni radości i
szalonych decyzji, przez noce pełne duchów i poranionych dusz, przez
wściekłość na ułomność własnej wiary i potęgę naiwności, przez
konsekwencje zapamiętywania, przez bezsilność i gwałtowny gniew. Wiedzie
przez magię życia, umierania i tę najulotniejszą, ukrytą pomiędzy
znikającymi kolorowymi chusteczkami wyjętymi z cylindra i rozsypaną
talia kart. Książka, po której docenia się fakt, jak wielkim
błogosławieństwem jest dla nas nieświadomość. Bo świadomość, która
niektórym wydać się może prezentem od losu, nie uczyniłaby nic więcej,
ponad doprowadzenie nas do szaleństwa.
Wydawnictwo: Czarna Owca, 2018
Tytuł oryginału: The Immortalists
Tłumaczenie: Aga Zano
Liczba stron: 456
Za udostępnienie przedpremierowego egzemplarza recenzenckiego dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
Wydawnictwo: Czarna Owca, 2018
Tytuł oryginału: The Immortalists
Tłumaczenie: Aga Zano
Liczba stron: 456
Za udostępnienie przedpremierowego egzemplarza recenzenckiego dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
Wszystkie recenzje kuszą by sięgnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńSą takie książki, w których naprawdę bardzo trudno dopatrzeć się wad, książki, które porywają i niosą nas za sobą przez każda ilość stron. Ta, moim zdaniem, do takich należy. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńZapewne nigdy nie będę pytał kogokolwiek o datę mojej śmierci. Chciałbym powiedzieć, że na pewno przeczytam tę powieść. Jesteś w stanie przekonać mnie do każdej pozytywnie ocenionej przez książki. Jedna już czeka na mojej półce, ale na razie nie ujawnie tytułu. Pozdrawiam zaciekawiony :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za zaufanie :) Jestem bardzo ciekawa jak bardzo podobne, bądź różne będą nasze opinie. Czekam zatem na niespodziankę życząc miłej lektury. Pozdrawiam słonecznie :)
UsuńCoraz więcej recenzji tej powieści widzę i wydaje mi się na tyle oryginalna, że chętnie po nią sięgnę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, bo każdy czytelnik, który jej sobie odmówi, będzie uboższy o tę bardzo niezwykła lekturę. Życzę zachwytów i pozdrawiam ciepło :)
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś swoją recenzją. Już wiem, że na pewno sięgnę po te książkę.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :) To naprawdę niezwykła, pełna magii - tej prawdziwej i tej noszonej w sercu - lektura. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńStrasznie chciałabym, żeby ta książka trafiła w moje ręce. 😊
OdpowiedzUsuńŻyczę, aby spełniło się to jak najszybciej <3
UsuńGenialna recenzja! Nie wiem jakim cudem nigdy nie słyszałam o tej książce, ale teraz to koniecznie chciałabym ją przeczytać! Mam nadzieję, że wpadnie mi w ręce i będę miała okazję osobiście się z nią zapoznać, bo to zdecydowanie mój klimat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Dziękuję za miłe słowa :) Książka miała premierę dzisiaj, medialnie nie była aż tak rozpropagowana jak inne tytuły, a szkoda. Mam nadzieję, że nasze recenzje przyczynią się do jej wielkiej popularności, bo jest to naprawdę pozycja znakomita. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńZapisuję na listę "Do przeczytania".
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że nie będziesz żałowała :) Pozdrawiam ciepło.
UsuńWidziałam w zapowiedziach tę książkę, ale jakoś mnie nie zaciekawiła. Twoja recenzja troszkę to zmieniła, więc być może się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czasem zapowiedzi wydają się promować infantylną opowiastkę o przygodach rodzeństwa. Tymczasem dostajemy dojrzała opowieść o decyzjach i potędze wiary - słusznej lub nie. Ja ze swojej strony mogę tylko raz jeszcze polecić :) Pozdrawiam.
UsuńUwielbiam kiedy książka jest ,,inna", a ta zdecydowanie na taką wygląda. Z przyjemnością sięgnę po nią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Gorąco zachęcam, mnie owa inność uwiodła :)Pozdrawiam
Usuń