"Demon" Łukasz Henel 7/10
Jestem
zafascynowana tą książką. A dziwi to chyba najbardziej mnie samą. Z
reguły omijam szerokim łukiem pozycje opatrzone nazwą gatunkową: horror.
Nie ze strachu, lecz z pojawiającego się niemal przy każdej próbie
wtargnięcia w ten temat poczucia zażenowania, zniechęcenia czy wręcz
zakłopotania jego śmiesznością. Ale tutaj zostałam zaskoczona.
Owszem,
początek zapowiadał się niezwykle rutynowo. Pan Henel rozpoczął bowiem
szaleństwem wyobraźni, podczas którego zaopatrzył mnie z dziecię biało
ubrane sunące po lesie, wampirzycę sięgająca ku bohaterowi pazurami i
rozsiewającą cmentarne zapachy, a nawet w nieśmiertelnego, nieco
przezroczystego, żądnego mordu esesmana siejącego postrach, dokonującego
"rzezi niewiniątek" i tym podobnych makabrycznych czynów. I kiedy
wydawało mi się, że w rekordowo szybkim czasie osiągnę stan
zniechęcenia, Łukasz Henel zaczął do mnie pisać ludzkim językiem, ba,
językiem niezwykle utalentowanego literata.
Dwóch
bohaterów, dwa splecione ze sobą życiorysy (śmierciorysy?), tragedia i
jej oczekiwanie, żony i dzieci utracone lub do utracenia przewidziane.
Schronisko w Górach Sowich, owiane legendami, które jest a jakoby go nie
było ale opisane w sposób niezwykle trafiający do wyobraźni. I ogromnie
ciekawe wtrącenia z zakresu wiedzy ciekawej, przemycone relacje ze
straszliwych dziejów owych terenów, mniej czy bardziej zgodnych z
zalegającymi archiwa dokumentami lub, dla kontrastu, z teoriami
spiskowymi tak lubiącymi okolice wybrane za tło wydarzeń. Co więcej,
wspomniane wtrącenia wpisane są w dialogi i ciąg wydarzeń bez wrażenia
ingerencji spoza kadru, bez zrywania akcji, bez pyszałkowatości i
obracania w popisy naukowe znajomości tematów fizycznych, naukowych,
technologicznych, religijnych (w tym tak, tak... tych opowiadających o
egzorcyzmach), psychologicznych i historycznych. Są to informacje pełne,
niezwykle interesujące, rzeczowe i poparte badaniami a jednak czyta się
je bez przymusu, bez nadwyrężania umysłu, bez spowalniania tempa. A to
niewątpliwie świadczy o niezwykłym talencie do łączenia przygód i nauki,
faktów i ułańskiej fantazji potrzebnej do tworzenia tego typu
powieści.
Horrorów
nie czytam bo mnie śmieszą. A tutaj, nawet jeśli pokiwałam głową nad
postacią z baśni i legend, to wprowadzenie jej okazywało się bardzo
sensowne, ściśle związane z opisywanymi miejscami i ludźmi, służące
raczej opowieści niż na siłę wdrażanej ambicji straszenia czytelnika.
Jest wartka akcja, są przyciągające uwagę i sympatię (lub wręcz
przeciwnie) postacie, są ciekawostki i informacje z wielorakich
dziedzin podane w sposób taktowny i nienachalny, jest ładna polszczyzna.
I jest przyjemność z czytania. Jeśli będę częściej natykała się na
horrory o tak miłej powierzchowności, pewnego dnia przyjdzie mi zmienić
zdanie o tym gatunku. Warto przeczytać, naprawdę.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka, 2017
Liczba stron: 332
Liczba stron: 332
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz