"Apartament" S. L. Grey 8/10
Trauma kieruje życiem ludzkim, ubezwłasnowalnia ofiarę, kreuje w jej
umyśle obrazy, które nie maja prawa istnieć, nakazują zachowania
wybiegające poza jakiekolwiek ramy normalności. Czasem trzeba lat, by
być gotowym do podjęcia kolejnej próby życia lub, jak w przypadku Marka,
do stworzenia kolejnej rodziny, związania się z kobietą, która nie jest
byłą żoną i do sprowadzenia na świat córeczki, która nie jest utraconą
przed laty Zoe.
"Jestem w niekończącej się żałobie, do cholery, z tego się nie wychodzi, żal napływa falami, które nigdy się nie kończą." (str.200)
Po traumie utraty Mark otrzymuje od losu kolejną. W pozornie uładzony
już świat typowej kapsztadzkiej rodziny wkraczają włamywacze, wkracza
przystawiony do szyi nóż, wkracza niemoc ochrony ukochanych kobiet. I
gdy uporanie się z kolejnymi tragicznymi wydarzeniami, nawarstwiającymi
niepokoje i bezwolną agresję staje na drodze dalszej spokojnej
egzystencji rodziny, zasugerowane przez przyjaciółkę rozwiązanie wydaje
się idealne. Pora wyjechać, zafundować sobie tanie, acz romantyczne
wakacje z dala od domu, który przywodzi tylko skojarzenia z tamtą
koszmarną nocą i jak się okazuje w trakcie planowania, także z dala od
córeczki, którą pozostawiają pod opieką babci. Wyruszamy zatem wraz z
bohaterami do pięknego Paryża, by dzięki zamianie domów, spędzić tam
chwile, które przywrócą nadwątloną równowagę emocjonalną małżonków. Co
dostajemy w zamian, to przeżycia, myśli i sytuacje, które zadziwiają,
odpychają a bywają momenty, gdy stawiają włosy na głowie. Dostajemy smród, łkania, zardzewiałe rolety, zablokowane karty i sąsiadkę-wariatkę powtarzającą "Nie powinniście tu być(...) Tu nie ma ludzi. (...) To nie jest miejsce do mieszkania".
Powiedzieć o "Apartamencie", że to bardzo dobra książka, to mało. Ona jest niczym magnes, przyciąga nas czarną, mroczną okładką, bo z pomocą krótkich, czasem celowo szarpanych zdań, zamknąć nasze myśli w myślach i przeżyciach bohaterów. Dialogi, które seriami mocnych zdań oddają napiętą atmosferę panującą w przedziwnym, opuszczonym miejscu, pobudzają nasz układ nerwowy i nie pozwalają mu odpocząć. Opisy, które łagodzą atmosferę obrazami przepięknego miasta, jego mieszkańców czy choćby potraw, służą jedynie gwałtownemu spuszczeniu nas w przepaść sytuacji lub zachowań, od których chętnie ucieklibyśmy lub przynajmniej odwrócilibyśmy wzrok. Przy czym plastyczność języka, którym raczą nas autorzy powoduje, że przed oczami stają nam wspomniane miejsca, zjawy i dramatyczne, drgające niepokojem zdarzenia. Widzimy trampki ze Scooby Doo, odczuwamy bezczelne istnienie zjawy, mrożą nam krew dobywające się znikąd dźwięki.
"Gęste, zatęchłe morowe powietrze uderza mnie w nozdrza, kiedy bezskutecznie szukam kontaktu. (...) Odwracam się i chcę wyjść, ale słyszę, a raczej czuję, cichy jęk dobywający się z dalszego kąta." (str.74)
Mnie, dość odpornej na strach, opisy owe nie
przyprawiały o stany lękowe czy bezsenne noce, ale z całą pewnością można przyznać, że poczucie dyskomfortu, niejakiej niepewności i
niepokoju, towarzyszą czytelnikowi przez cały czas, gdy podróżuje, myśli
i działa wraz z bohaterami.
Bardzo podoba mi się podanie opowieści z dwóch perspektyw. Silna, niezwykle ale i zwyczajnie ludzka, skłonna do złości ale i oczarowań młoda mama Steph, skonfrontowana jest tutaj ze sporo starszym mężem, któremu dawne przeżycia, pourazowy stres, mniejsza odporność psychiczna a może po prostu większa wrażliwość na lęki, nie pozwalają pozbyć się natrętnych, wyniszczających i prowadzących do obłędu przeżyć. Obydwoje walczą, obydwoje we wszystkim czynnie uczestniczą, ale zupełnie inaczej zmagają się z niesamowitością "Apartamentu" i tym co następuje po nim.
Bardzo podoba mi się podanie opowieści z dwóch perspektyw. Silna, niezwykle ale i zwyczajnie ludzka, skłonna do złości ale i oczarowań młoda mama Steph, skonfrontowana jest tutaj ze sporo starszym mężem, któremu dawne przeżycia, pourazowy stres, mniejsza odporność psychiczna a może po prostu większa wrażliwość na lęki, nie pozwalają pozbyć się natrętnych, wyniszczających i prowadzących do obłędu przeżyć. Obydwoje walczą, obydwoje we wszystkim czynnie uczestniczą, ale zupełnie inaczej zmagają się z niesamowitością "Apartamentu" i tym co następuje po nim.
"Leniwie rozważam samobójstwo, lecz jestem na to za słaby. Nie mam nawet siły wstać, nie wiedziałbym od czego zacząć. Może jeśli będę tu siedział wystarczająco długo, wessie mnie ciemność. Czuję kwaśny zapach zastałego dymu. Zostałem sam na polu walki." (str.286)
Zakończenie jest dla mnie majstersztykiem. Autorzy zupełnie nie dali szansy nawet na szczyptę zgodnych z prawdą domysłów na temat ostatniego rozdziału, który prowadzi historię do końca. Do końca??? Nie uczynili ostatnich zdań ani happy endem ani dramatycznym finalnym pożegnaniem. Zawiesili nas w znakomitym niedopowiedzeniu i nie zgadzam się z opiniami, że owo zakończenie ujmuje książce wartości. Jest wręcz przeciwnie.
Nad wszystkim zaś, we wszystkim i poprzez wszystko fruwają włosy. Cięte, szarpane, wyrywane, zakręcane na palcu, gromadzone, wyrzucane, zwinięte na poduszce. Włosy, dużo włosów...
Uważajmy na włosy. I na apartamenty, które mogą okazać się tak huśtające układem nerwowym jak ten, stworzony pod wdzięcznym pseudonimem S.L. Grey przez parę pisarzy - autorkę thrillerów Sarah Lotz i twórcę fikcji Louisa Greenberga. Polecam. Zdecydowanie.
Zakończenie jest dla mnie majstersztykiem. Autorzy zupełnie nie dali szansy nawet na szczyptę zgodnych z prawdą domysłów na temat ostatniego rozdziału, który prowadzi historię do końca. Do końca??? Nie uczynili ostatnich zdań ani happy endem ani dramatycznym finalnym pożegnaniem. Zawiesili nas w znakomitym niedopowiedzeniu i nie zgadzam się z opiniami, że owo zakończenie ujmuje książce wartości. Jest wręcz przeciwnie.
Nad wszystkim zaś, we wszystkim i poprzez wszystko fruwają włosy. Cięte, szarpane, wyrywane, zakręcane na palcu, gromadzone, wyrzucane, zwinięte na poduszce. Włosy, dużo włosów...
Uważajmy na włosy. I na apartamenty, które mogą okazać się tak huśtające układem nerwowym jak ten, stworzony pod wdzięcznym pseudonimem S.L. Grey przez parę pisarzy - autorkę thrillerów Sarah Lotz i twórcę fikcji Louisa Greenberga. Polecam. Zdecydowanie.
Wydawnictwo: Czarna Owca, 2018
Tytuł oryginału: The Apartment
Tłumaczenie: Joanna Gładysek
Liczba stron: 304
Ta książka strasznie za mną chodzi, muszę się wreszcie za nią zagrać. 😊
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto! Pozdrawiam :)
UsuńIntrygująca recenzja :)
OdpowiedzUsuńBo i książka bardzo intrygująca, nie powiela schematów, zaskakuje. Polecam poświęcić jej niezapomniane kilka dni :) Pozdrawiam.
UsuńBrzydota i piękno, romantyzm i makabra, nadzieja i rozczarowanie... przeplatają się w życiu niektórych osób. O wielu dramatach nie wiemy, a literatura nie raz podsuwa nam szokujące obrazy. po przeczytaniu tak wybornej recenzji jestem przekonany, ze ta powieść wbije mnie w fotel. Dziękuję i pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto ją przeczytać. Bez sugerowania się opisami na okładce, które zawsze powodują u mnie odruch buntowniczy ;) Po prostu dać się ponieść wyobraźni i temu wszystkiemu co wyliczyłeś w pierwszych słowach komentarza :) Pozdrawiam.
UsuńOpisy na okładce czasem przypominają chwyt marketingowy lub odzwierciedlają zainteresowania autora. Niestety rekomendacjom tez nie zawsze ufam ;) Przykładem są rekomendacje Tess Gerritsen na okładkach książek Pana Mroza. Pozdrawiam.
UsuńMnie wiedzie w stronę książek intuicja, szczególnie, gdy spotykam się z autorem po raz pierwszy. By nie zapeszyć powiem tylko, że miałam w ostatnich dwóch latach wyśmienite spotkania z debiutantami. Oczywiście czytam opisy ale tylko by się zorientować w temacie, (przy zawahaniach sprawdzam też notowania u blogerów i na lubimyczytać). Znane i uwielbiane przeze mnie nazwiska biorę w ciemno ;) I cóż, różnie bywa. Ale to przecież nic, wszak nieustanne zadowolenie pozbawiłoby nas przyjemności pokręcenia nosem i marudzenia z poczuciem, że "i tak wiemy lepiej" ha! ;) Pozdrawiam upalnie.
UsuńTo musi być faktycznie dobra książka ;) aż wstyd się przyznać, ze o niej nie słyszałam. ;)
OdpowiedzUsuńŻaden wstyd, ja też dowiedziałam się u źródła, czyli wprost ze strony wydawnictwa. I było to dla mnie wielka niespodzianka, warta każdej spędzonej z nią chwili :) Pozdrawiam ciepło
UsuńTo zdecydowanie pozycja dla mnie. Już się nie mogę doczekać aż po nią sięgnę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiłej lektury (a może raczej ekscytującej?). Pozdrawiam :)
UsuńMuszę ją przeczytać! Muszę ją mieć :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się wcale. Też chodziłam z nią wszędzie (!) przez dwa kolejne dni ;) Miłej lektury, pozdrawiam ciepło.
UsuńDopiero od niedawna zaczynam czuć się pewniej na gruncie tego gatunku, a przez tę pozycję może jakoś bym przebrnęła, żywię taką nadzieję. Jeżeli będę miała okazję - na pewno się skuszę! :) Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich
OdpowiedzUsuńO ile thrillery są gatunkiem, który mogę ulokować na 2 lub trzecim miejscu podium, o tyle horrory, czy wplatanie ich elementów, nie są tym za czym tęsknię. Ale tutaj kierowała autorami rozwaga, osiągnęli równowagę między moim zdaniem pozbawionym histeryczności straszeniem, a podtrzymywaniem napięcia bez efektów specjalnych. Może warto spróbować? :) Pozdrawiam ciepło i zapraszam częściej.
UsuńMnie skutecznie do siebie przyciągnęła :) Jeśli tylko będę miała okazję na pewno ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :) Mam nadzieję, że nie poczujesz się zawiedziona, życzę fascynującej lektury :)
UsuńZaciekawiłaś mnie ^^ książka zapowiada się przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńmy-dream-is-love.blogspot.com
Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję, że nie poczujesz się zawiedziona :) Pozdrawiam ciepło :)
UsuńBardzo się cieszę, że mogę podzielić się z nami swoimi doświadczeniami. Nazywam się Brenda i byłem szczęśliwy. Dopóki mój mąż nie powiedział, że go zdradzam, oboje staliśmy się dokuczliwymi parami, nie mógł w to uwierzyć, ani nie zaufał moim słowom, więc złożyliśmy wniosek o rozwód, później zostaliśmy rozdzieleni i ślubowaliśmy, że nigdy się nie pogodzimy. Długo próbowałem iść dalej, ale nie mogłem pozostać bez niego, więc zacząłem poszukiwania powrotu męża, a potem skierowano mnie do Dr.IZOYA. Świetny człowiek, którego spotkałem, rzucił zaklęcie miłosne i zmusił mojego męża do powrotu w ciągu 24 godzin. dzięki temu jestem tutaj, aby udostępnić kontakt dr IZOYA, skontaktować się z nim poprzez drizayaomosolution@gmail.com. Jest naprawdę potężny i specjalizuje się w następujących sprawach ...
OdpowiedzUsuń(1) Kochaj zaklęcia wszelkiego rodzaju. (2) Przestań rozwodzić się. (3) Zakończ jałowość. (4) Potrzebujesz pomocy duchowej.