"Obsesja" Katarzyna Berenika Miszczuk 6/10
Szpital
to ludzkie tragedie i cierpienie. To też lęk przed ingerencją w nasze
delikatne ciało, szacunek dla ratujących życie działań, cisza zakłócana
odgłosami bólu i radości. Ale to też miejsce pracy, mała społeczność, w
której spotykają się ludzkie charaktery, słabości a nawet psychozy.
I o tym ostatnim, nie pominąwszy poprzednich, stara się nam opowiedzieć w swej powieści ze świata lekarskiego Katarzyna Berenika Miszczuk.
I o tym ostatnim, nie pominąwszy poprzednich, stara się nam opowiedzieć w swej powieści ze świata lekarskiego Katarzyna Berenika Miszczuk.
"Lubię zostawać nocą w szpitalu. Podoba mi się, że jest wtedy tak cicho - wyznał. - Można zrobić tu wszystko, wszędzie zajrzeć. Nikt niczego nie zauważy. Czasami wyobrażam sobie wtedy, że jestem kimś więcej." (str.141)
Autorka
ma na swym koncie także inne książki, w tym niezwykle popularną sagę
zapoczątkowana "Szeptuchą", gdzie jej zawód - lekarz, miesza się z
medycyną ludową i wierzeniami dalekimi od stricte lekarskiego szkiełka i
oka. W "Obsesji" już nie fantazjujemy, nie uciekamy w świat czarów, nie
łączymy ludzi w pary zrządzeniem tyleż ludzkim, co boskim.
Pani Joanna Skoczek, odbywająca staż na oddziale psychiatrii warszawskiego szpitala, łączy swoją osobą kilka tematów poruszanych przez autorkę prawie jednowątkowo. Ów brak precyzji wynika z tego, że wtręty dotyczące innych bohaterów, podawane przez narratora w (o tak!) trzeciej osobie, choć pozwalają nieco odetchnąć od pierwszoosobowej narracji Joanny, to pozostając w znacznie mniejszej objętości, nie pozwalają na równomierne przełożenie wrażeń z Asi na inne postacie. Pani lekarz (nie doktor) cieszy się niezwykłą atencją płci przeciwnej, w tym najprzystojniejszego chirurga w jej szpitalu i, oczywiście, najprzystojniejszego lekarza medycyny sądowej (nie patologa) w Warszawie. Oraz, a jakże, nieco dziwnego i zupełnie nieprzystojnego pracownika szpitalnego magazynu. Zraniona niewiernością męża i późniejszym rozwodem, Asia dochodzi do siebie oddając się pracy w całkowicie nowym dla niej mieście, mieszkając na barwnej Pradze Północ, dzieląc kawalerkę z perskim Kołtonem, jedząc (i nie tyjąc) tony słodyczy oraz pielęgnując w sobie umiłowanie do szpilek jako antidotum na niski wzrost i zbyt, jej zdaniem, krótkie nogi. Wszystko zdaje się świetnie funkcjonować do czasu, aż w szpitalu nie objawi się, najpierw subtelnie, później z pełną mocą, pewna obsesja.
Autorka stworzyła powieść łączącą elementy tak wielu gatunków literackich, że prawdę powiedziawszy nie wiadomo, czy jest to powód do radości czy raczej zniechęcenia. Jeśli ktoś sugerował się wskazującym na thrillerem opisem, znajdzie tutaj dla siebie całkiem dobrze napisane sceny mogące ciut przestraszyć. I owo ciut jest kluczowe, nie należy bowiem spodziewać się strachu na miarę powieści bez wątpliwości nazywanych thrillerami.
Ktoś, kto wśród bohaterów ujrzy policjantów, medyków sądowych i tym podobne postacie, bardzo chętnie zakwalifikuje "Obsesję" jako kryminałów. Owszem, jest tu nieco policyjnej pracy, opisów miejsc zdarzeń i całkiem obrzydliwych, jak należy, opisów ofiar, ale czy jest to kryminał, opowiadający szczegółowo o dążeniu do odnalezienia psychopatycznego, seryjnego mordercy, to już pozostaje kwestią sporną. Praca policyjno-sądowa to głównie przyglądanie się włosom (nie ofiar bynajmniej), zdradzanie tajemnic śledztwa pod wpływem uroków płci przeciwnej i wypinanie pośladków w i tak już opinających je motocyklowych spodniach.
Zatem może o owe spodnie i związany z nim romans tutaj chodzi? Cóż, bohaterka jest tak irytująca w przeskokach od ubolewania nad statusem porzuconej kobiety i wizji samotnej starości, do odrzucania kolejnych adoratorów, bo "nie jest jeszcze gotowa" i właściwie nie rozumie "co ci faceci w niej widzą", że ten wątek postaram się, dla dobra oceny, zbyć milczeniem. Zresztą, jej infantylność to bolączka, która bodła mnie w każdym, nie tylko miłosnym aspekcie powieści.
Pani Joanna Skoczek, odbywająca staż na oddziale psychiatrii warszawskiego szpitala, łączy swoją osobą kilka tematów poruszanych przez autorkę prawie jednowątkowo. Ów brak precyzji wynika z tego, że wtręty dotyczące innych bohaterów, podawane przez narratora w (o tak!) trzeciej osobie, choć pozwalają nieco odetchnąć od pierwszoosobowej narracji Joanny, to pozostając w znacznie mniejszej objętości, nie pozwalają na równomierne przełożenie wrażeń z Asi na inne postacie. Pani lekarz (nie doktor) cieszy się niezwykłą atencją płci przeciwnej, w tym najprzystojniejszego chirurga w jej szpitalu i, oczywiście, najprzystojniejszego lekarza medycyny sądowej (nie patologa) w Warszawie. Oraz, a jakże, nieco dziwnego i zupełnie nieprzystojnego pracownika szpitalnego magazynu. Zraniona niewiernością męża i późniejszym rozwodem, Asia dochodzi do siebie oddając się pracy w całkowicie nowym dla niej mieście, mieszkając na barwnej Pradze Północ, dzieląc kawalerkę z perskim Kołtonem, jedząc (i nie tyjąc) tony słodyczy oraz pielęgnując w sobie umiłowanie do szpilek jako antidotum na niski wzrost i zbyt, jej zdaniem, krótkie nogi. Wszystko zdaje się świetnie funkcjonować do czasu, aż w szpitalu nie objawi się, najpierw subtelnie, później z pełną mocą, pewna obsesja.
Autorka stworzyła powieść łączącą elementy tak wielu gatunków literackich, że prawdę powiedziawszy nie wiadomo, czy jest to powód do radości czy raczej zniechęcenia. Jeśli ktoś sugerował się wskazującym na thrillerem opisem, znajdzie tutaj dla siebie całkiem dobrze napisane sceny mogące ciut przestraszyć. I owo ciut jest kluczowe, nie należy bowiem spodziewać się strachu na miarę powieści bez wątpliwości nazywanych thrillerami.
Ktoś, kto wśród bohaterów ujrzy policjantów, medyków sądowych i tym podobne postacie, bardzo chętnie zakwalifikuje "Obsesję" jako kryminałów. Owszem, jest tu nieco policyjnej pracy, opisów miejsc zdarzeń i całkiem obrzydliwych, jak należy, opisów ofiar, ale czy jest to kryminał, opowiadający szczegółowo o dążeniu do odnalezienia psychopatycznego, seryjnego mordercy, to już pozostaje kwestią sporną. Praca policyjno-sądowa to głównie przyglądanie się włosom (nie ofiar bynajmniej), zdradzanie tajemnic śledztwa pod wpływem uroków płci przeciwnej i wypinanie pośladków w i tak już opinających je motocyklowych spodniach.
Zatem może o owe spodnie i związany z nim romans tutaj chodzi? Cóż, bohaterka jest tak irytująca w przeskokach od ubolewania nad statusem porzuconej kobiety i wizji samotnej starości, do odrzucania kolejnych adoratorów, bo "nie jest jeszcze gotowa" i właściwie nie rozumie "co ci faceci w niej widzą", że ten wątek postaram się, dla dobra oceny, zbyć milczeniem. Zresztą, jej infantylność to bolączka, która bodła mnie w każdym, nie tylko miłosnym aspekcie powieści.
"Cholerna emancypacja. Życie było znacznie prostsze, gdy jedynym wysiłkiem kobiety było leżeć i pachnieć." (str.97). Naprawdę???
Podsumowując gatunkowy miszmasz - moim zdaniem jest to komedia. Ha! Znalazło się miejsce i dla czwartego gatunku, ale ten ma wiele praw, które nie przysługują innym: wolno jej kpić z nadętych kryminałów wgłębiających się w nieskończoność w poszarpane zakamarki detektywistycznej duszy. Wolno jej z romansu zrobić nieustanny trzepot rzęs okraszony naprawdę dobrą (!) grą słów, dzięki której ja, z zasady zachowująca kamienną twarz, kilka razy mimowolnie parsknęłam w strony powieści. Nie ma tych miejsc wiele, ale należy przyznać, że są to prawdziwe perełki. Jest na tyle komicznie, że nawet mimo, że elementy thrillera są potraktowane stosunkowo poważnie, to nawet i te grono psychiatrów może zamienić w żart... bo komedii przecież wolno.
Pani Miszczuk zmierzyła się z niełatwym zadaniem. Postawiła sobie bowiem za cel namieszać, poplątać, stworzyć postacie niekoniecznie ikoniczne, ale sympatyczne bądź pociągające, i wybrnąć z tego obronną ręką. I trzeba przyznać, że w sporym stopniu jej się to udało. Dodatkowo wybrała tematykę zgodną z wyuczonym zawodem, zatem nie wypadało popełnić błędów merytorycznych, stąd może dość luźne potraktowanie tematu szpitala jako miejsca faktycznego leczenia na rzecz uczynienia jego mrocznych, piwnicznych korytarzy miejscem zbrodni.
Trzeba jasno powiedzieć, że nie jest to literatura wysokich lotów, nie jest to powieść o kilku dnach i mieszających się wątkach. Powieść jest prosta, zabawna i wiedzie do finału, który dla mnie był zaskakujący. Choćby dlatego, że autorka tak uparcie wskazywała na kilku podejrzanych, że nasze przypuszczenia natychmiast kierowały się w stronę innych... no ale nie właśnie tych!
Powieść była dla mnie przyjemnym przerywnikiem pomiędzy tomiskami wymagającej literatury a jednocześnie pozwala cieszyć się ładną i zabawną polszczyzną. Zaś płytkość tematu, drażniąca osobowość bohaterki oraz bardzo schematyczne uczynienie z niej anioła obleganego przez najprzystojniejszych przedstawicieli wszelkich warszawskich profesji powoduje, że kończymy przygodę z wrażeniem, ze fajnie było, może przeczytamy kolejną część ale zapewne znów za rok, gdy umysł zażąda odpoczynku od wybitności.
Ach, i jeszcze jedna ważna rzecz. Jak można nie uznać za zdolną autorki takiego zdania: "Muzyka to powieść, której litery zamieniono na nuty." (str.256)
Wydawnictwo: W.A.B., 2017
Seria: W lekarskim fartuchu.
Liczba stron: 400
Z racji zawodu, bardzo interesuje mnie aspekt psychologiczny tej powieści.:)
OdpowiedzUsuńAsia jest psychiatrą, owszem, ale książka nie koncentruje się na aspektach jej pracy, choć w rozmowach z dwójka kolegów pojawiają się tematy zawodowe. Jednak, może warto połączyć wiele przyjemnego z odrobiną pożytecznego ;)
UsuńObsesja komedią - tego jeszcze w żadnej recenzji chyba nie było:P Ale skoro jest to aż taki gatunkowy miszmasz, to i miejsce dla komedii się znalazło:)
OdpowiedzUsuńGeneralnie raczej się na tę powieść nie nastawiałam, bo koleżanka mi ją odradzała (podobno jest w nie jakaś scena, która by mi bardzo nie podeszła).
Cytat o leżeniu raczej nie przekonuje, ale ten przytoczony na końcu jest piękny:)
Według mojej subiektywnej oceny, tylko potraktowanie "Obsesji" jako komicznej wiązanki gatunków, może sprawić, że ocenię ją jako dobrą. To humor pozwala bowiem zapomnieć o infantylności bohaterki (cytat o leżeniu to odpowiedź na zbyt wiele "miłych" przymiotników skierowanych w jej stronę), jak i zapomnieć o lekkości podejścia do innych cech gatunków, do których zbyt pochopnie, moim zdaniem, się ją zalicza. O scenie, która nie podchodzi nic nie wiem, więc nie namawiam i nie zniechęcam ;) Pozdrawiam.
UsuńCzytałam i byłam zachwycona :) Teraz czekam na 2 tom ;)
OdpowiedzUsuńMnie wprawdzie nie zachwyciła ale ta książka zwyczajnie da się lubić. Jest, ze tak powiem rozrywkowa, zatem drugi tom też powinien okazać się przyjemnością czytelniczą :) Pozdrawiam
UsuńLudzie, których spotkamy w szpitalach mają swoje zalety i wady. Nie wszystkie sytuacje są dramatyczne, więc i dowcip może się tam zdarzyć. Reakcje pracowników i pacjentów bywają bardzo różne, o czym kiedyś niejednokrotnie się przekonałem. Wątek sensacyjny zapewne ubarwia fabułę. Twoja sympatyczna recenzja uświadomiła, że dawno nie czytałem jakiejś lekkostrawnej książki. Swoją propozycją stworzyłaś mi okazję odskoczni tematycznej. Dziękuję z uśmiechem na twarzy... i chwilowo wracam do tragedii. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie sięgnęłam po książkę, która już w pierwszych 50 stronach pokazuje różnicę między "Obsesją" a thrillerem. I wcale nie jest to zarzut w stronę pierwszej, bardziej w kierunku pochopnych klasyfikacji. Czasem warto przeczytać coś zgrabnego i przyjemnego, by docenić lub zganić cięższe i poważniejsze z "przewietrzonym" umysłem :) Pozdrawiam nadal letnio :)
UsuńW pełni się z Tobą zgadzam. Dość często po przeczytaniu bardzo dobrej powieści oceniam następne dwie lub trzy książki jako słabe. Wiem, że to jest niesprawiedliwe i może subiektywne, ale tak mam. Pozdrawiam cię również letnio, ale pamiętaj, że "mimozami jesień się zaczyna" :)
UsuńŚwietne zdjęcie i recenzja.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Miłego wieczoru.
Usuń