"Perły rzucone przed damy" Barbara Bereżańska 8/10
Fikcja literacka potrafi opowiadać o trudach, chorobach i tragediach w
sposób sugestywny, poruszający najczulsze struny, wzruszający. Tylko,
czy zawsze opowieść ubrana w kwieciste słowa i opisy, wyrastająca ponad
zwyczajność, okraszona barwnymi przymiotnikami, oddaje prawdziwą istotę
problemu? Czy nie jest tak, że dopiero "dotknięcie" owego problemu
stanowi bazę dla pełnego jego zrozumienia?
Książka "Perły rzucone przed damy" daje nam właśnie taki dokumentalny, potwierdzony przeżyciami autorki i jej doświadczeniem, obraz tematów często pomijanych - pracy polskich opiekunek w Niemczech i często związanego z życiem ich pracodawców problemu chorobowego, jakim jest demencja.
Barbara Bereżańska oddaje nam w ręce podwójnie pożyteczna lekturę. Początek to wsparcie radami, fachowymi wskazówkami, określeniami, listami potrzeb. Wsparcie idealne dla osób, które albo o tego typu pracy myślą albo gubią się w zawiłościach opiekuńczej pracy podjętej zbyt pochopnie. Nie ma tutaj moralizatorstwa, nie ma nakazów i zakazów. jest świetnie podzielony na podrozdziały, bardzo czytelny poradnik doświadczonego mistrza, który ubolewając nad nieświadomością i złym traktowanie polskich "perełek", chce ustrzec je od błędów, które doprowadzić mogą nawet do zniechęcenia, a nawet do dramatów.
"Zlecenie nie jest tak męczące, gdy zachowane są moje prawa, dzięki czemu mogę zarabiać i odkładać. Cieszy mnie ta sytuacja. Ale jednocześnie zauważyłam, że od chwili, gdy jestem świadomą opiekunką, z żadną rodziną nie powstały więzi tak dobre, jak na pierwszym zleceniu. To cena tego, że człowiek wywalczył swoje prawa." (str.67)
Jak nie dać się oszukać, jak żądać dla siebie szacunku i godnych warunków pracy, jak bez wstydu upominać się o swoje.
Jest w nas - Polakach, jakaś stała pokora i nieśmiałość proszenia o swoje. Może dzięki Barbarze Bereżańskiej zrobimy krok ku podniesieniu poczucia własnej wartości i uniknięciu rozgoryczenia pracą, po której obiecywaliśmy sobie znacznie więcej niż przypływ gotówki o większej wartości niż polskie złotówki.
Esencję książki stanowią pracownicze doświadczenia autorki. I przyznać trzeba, że nie brak Pani Bereżańskiej zdolności literackich, dzięki którym owe opisy nabierają płynności i trącają czułe struny.
Poczynając od trudnej decyzji o wyjeździe, poprzez kolejne niewiarygodne - czasem wspominane z wielką czułością do dziś, czasem wymazane z pamięci na tyle, na ile pozwala ludzki umysł przeżycia i doświadczenia, aż po ostatnie zdania, kierujące nas ku budowanej zmęczeniem, głownie psychicznym refleksji, autorka wpuszcza nas do świata, który był dla mnie zupełnie obcy, znany z opowiadań, mało klarowny.
"Coraz częściej zastanawiałam się, czy nie spróbować pracy na niemieckich salonach. W końcu postanowiłam wyjechać jako polska perełka do niemieckiej Dame (pani). Polska Perła. Tak mówią o opiekunkach wdzięczni seniorzy." (str.14)
Kolejne "przygody" w nowych miejscach pracy pochłaniamy niczym najlepszą fikcję. Autorka okrasza je ciepłymi uczuciami skierowanymi w stronę starszych, dręczonych demencją pacjentów, zrozumieniem i współczuciem dla ich zdezorientowanych rodzin, a nawet humorem, bez którego chyba ciężko byłoby przeżyć kolejny dzień, zapętlony wokół pacjenta o wyjątkowo trudnej dla nich samych, jak i dla ich opiekunów przypadłości.
"(...) muszę zwracać uwagę na to, jakie schorzenia mają podopieczni, i nie pracować z ludźmi cierpiącymi na choroby, o których nie mam zielonego pojęcia. Pierwsze kroki w świecie demencji to była ciężka przeprawa i gdyby nie pomoc córki Helgi, być może byłoby to moje pierwsze i ostatnie zlecenie." (str.93)
Książka "Perły rzucone przed damy" daje nam właśnie taki dokumentalny, potwierdzony przeżyciami autorki i jej doświadczeniem, obraz tematów często pomijanych - pracy polskich opiekunek w Niemczech i często związanego z życiem ich pracodawców problemu chorobowego, jakim jest demencja.
Barbara Bereżańska oddaje nam w ręce podwójnie pożyteczna lekturę. Początek to wsparcie radami, fachowymi wskazówkami, określeniami, listami potrzeb. Wsparcie idealne dla osób, które albo o tego typu pracy myślą albo gubią się w zawiłościach opiekuńczej pracy podjętej zbyt pochopnie. Nie ma tutaj moralizatorstwa, nie ma nakazów i zakazów. jest świetnie podzielony na podrozdziały, bardzo czytelny poradnik doświadczonego mistrza, który ubolewając nad nieświadomością i złym traktowanie polskich "perełek", chce ustrzec je od błędów, które doprowadzić mogą nawet do zniechęcenia, a nawet do dramatów.
"Zlecenie nie jest tak męczące, gdy zachowane są moje prawa, dzięki czemu mogę zarabiać i odkładać. Cieszy mnie ta sytuacja. Ale jednocześnie zauważyłam, że od chwili, gdy jestem świadomą opiekunką, z żadną rodziną nie powstały więzi tak dobre, jak na pierwszym zleceniu. To cena tego, że człowiek wywalczył swoje prawa." (str.67)
Jak nie dać się oszukać, jak żądać dla siebie szacunku i godnych warunków pracy, jak bez wstydu upominać się o swoje.
Jest w nas - Polakach, jakaś stała pokora i nieśmiałość proszenia o swoje. Może dzięki Barbarze Bereżańskiej zrobimy krok ku podniesieniu poczucia własnej wartości i uniknięciu rozgoryczenia pracą, po której obiecywaliśmy sobie znacznie więcej niż przypływ gotówki o większej wartości niż polskie złotówki.
Esencję książki stanowią pracownicze doświadczenia autorki. I przyznać trzeba, że nie brak Pani Bereżańskiej zdolności literackich, dzięki którym owe opisy nabierają płynności i trącają czułe struny.
Poczynając od trudnej decyzji o wyjeździe, poprzez kolejne niewiarygodne - czasem wspominane z wielką czułością do dziś, czasem wymazane z pamięci na tyle, na ile pozwala ludzki umysł przeżycia i doświadczenia, aż po ostatnie zdania, kierujące nas ku budowanej zmęczeniem, głownie psychicznym refleksji, autorka wpuszcza nas do świata, który był dla mnie zupełnie obcy, znany z opowiadań, mało klarowny.
"Coraz częściej zastanawiałam się, czy nie spróbować pracy na niemieckich salonach. W końcu postanowiłam wyjechać jako polska perełka do niemieckiej Dame (pani). Polska Perła. Tak mówią o opiekunkach wdzięczni seniorzy." (str.14)
Kolejne "przygody" w nowych miejscach pracy pochłaniamy niczym najlepszą fikcję. Autorka okrasza je ciepłymi uczuciami skierowanymi w stronę starszych, dręczonych demencją pacjentów, zrozumieniem i współczuciem dla ich zdezorientowanych rodzin, a nawet humorem, bez którego chyba ciężko byłoby przeżyć kolejny dzień, zapętlony wokół pacjenta o wyjątkowo trudnej dla nich samych, jak i dla ich opiekunów przypadłości.
"(...) muszę zwracać uwagę na to, jakie schorzenia mają podopieczni, i nie pracować z ludźmi cierpiącymi na choroby, o których nie mam zielonego pojęcia. Pierwsze kroki w świecie demencji to była ciężka przeprawa i gdyby nie pomoc córki Helgi, być może byłoby to moje pierwsze i ostatnie zlecenie." (str.93)
"Perły rzucone przed damy" to nie jest lekka opowieść. To gorzka prawda o
niezwykle trudnej pracy, niejednokrotnie ciężkiej fizycznie, zawsze
wymagającej ogromnej odporności psychicznej. Nigdy nie pracowałam w
takim charakterze, nigdy nie musiałam walczyć o szacunek dla mojej pracy
za granicą. Ale dzięki Barbarze Bereżańskiej nabrałam podziwu dla
ludzi, którzy poświęcają się tej pracy, potrafią oddać serce i wysiłek
osobom, które pragną w swych własnych domach, godnie doczekać ostatnich
chwil.
Nabrałam też pokory wobec starości. Zawsze żyłam ze świadomością, że to okres niezwykle "nieudany", trudny, obfitujący w troski, bezsilność i potrzebę wyciągania ręki po pomoc innych ludzi. Teraz doszło do tego pewne zdanie, którego mądrość jest niepodważalna: "Naoglądałam się starości w bogactwie, która mnie przeraża. O starości w ubóstwie boję się myśleć." (str.254)
Nabrałam też pokory wobec starości. Zawsze żyłam ze świadomością, że to okres niezwykle "nieudany", trudny, obfitujący w troski, bezsilność i potrzebę wyciągania ręki po pomoc innych ludzi. Teraz doszło do tego pewne zdanie, którego mądrość jest niepodważalna: "Naoglądałam się starości w bogactwie, która mnie przeraża. O starości w ubóstwie boję się myśleć." (str.254)
Wydawnictwo: Poligraf, 2018
Liczba stron 254
Bardzo dziękuję Autorce, Barbarze Bereżańskiej, za egzemplarz recenzencki.
Bardzo życiowa, mądra i godna uwagi książka. Muszę ją przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńPolecam, jest bardzo daleka od typowo poradnikowych pozycji, a jednak zawiera wiele cennych informacji. Pozdrawiam :)
UsuńMocna książka, z tych obok których trudno przejść obojętnie. Na pewno warta przeczytania jak piszesz, ale w jakimś wolniejszym dla mnie czasie. Nie ma sensu zabierać się do niej z doskoku.
OdpowiedzUsuńAutorka jest zdolna i silna osobą. Uczyniła z poradnika ciekawą opowieść, a w opowieści przemyciła wiele cennych wskazówek. Książkę czyta się lekko, ale wspomniane trudy i doświadczenia mocno wbijają się w pamięć. Faktycznie warto się nad nią skupić. Pozdrtawiam ciepło :)
UsuńW dzisiejszym świecie warto przeczytać książkę o takiej tematyce,aby nabrać trochę dystansu do pogoni za niewiadomo czym. Przecież nas wszystkich to dotyczy.
OdpowiedzUsuńBardzo słusznie. Czasem budujemy wizję czegoś, co nie ma prawa się ziścić, lub obiecujemy sobie złote góry a potem płaczemy z niemocy. Warto wiedzieć czym często okupiony jest obiekt zazdrości innych. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńJa w tej pracy doceniłam tak podstawowe rzeczy, jak zwykły posiłek, czas wolny, wolność decydowania o sobie. Wcześniej wydawało mi się to tak oczywiste. Coraz częściej myślę również o swojej starości. Wiem, że muszę dbać o swoje zdrowie i zorganizować sobie tak starość, bym była jak najmniejszym balastem dla innych. Ale kto to wie, czy za czterdzieści lat głowa będzie myślała tak, jak dzisiaj... Mimo wszystko warto być przygotowanym na własną starość i starość innych. Najczęściej daleko jej do uśmiechniętej staruszki.
UsuńMyślę, ze taka praca dała Ci sporo świadomości. Dzięki niej starość nie staje się bajkową opowiastką, ale być może pozwala nieco się oswoić, nabrać kolorów, które uczynią ten trudny okres życia znośnym. Dziękuję za książkę, mądrość i dyskusję Basiu. :)
UsuńBardzo szanuję osoby opiekujące się ludźmi chorymi i starszymi. Niewątpliwie jest to pozycja bardzo wartościowa, ale przez dłuższy czas nie sięgnę po nią. Zbyt trudne osobiste wspomnienia wciąż kołaczą mi się po głowie i często spędzają sen z powiek. Dziękuję, przepraszam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Wiele osób mi to mówiło. Każdy musi znaleźć swój sposób, by poradzić sobie z tą chorobą. Ja z pewnością mam do niej większy dystans, gdyż zetknęłam się z nią tylko i wyłącznie zawodowo. Aczkolwiek coraz częściej w swojej rodziny obserwuję pewne zachowania... Nic nie znaczące zdania potrafią mnie wtedy wyprowadzić z równowagi. Potrzeba czasu, by zapomnieć. Z tego, co spotkało mnie w pracy, dziś tylko się śmieję. Tego, co spotyka mnie w życiu osobistym, pewnie nigdy nie zapomnę, a co najgorsze - trudno jest wybaczyć. Chociaż rozum mówi, że tak trzeba, w sercu pozostają rany. Myślę, że łatwiej jest przejść przez chorobę osoby bliskiej, gdy jest się na nią przygotowaną. Ta było w mojej pracy. Mało kto jest przygotowany na to, co niesie ze sobą starość i nie bardzo wiadomo, gdzie szukać pomocy. W Niemczech organizowane są spotkania dla osób nie tylko dotkniętych demencją ale również dla ich rodzin, by łatwiej było im uporać się z chorobą małżonka, czy rodzica i by nie pozostawiła ona śladu w psychice na lata. Może u nas też są takie grupy? Warto o tym mówić, by wiedzieć, że nie jest się jedyną osobą, która przechodziła przez to samo i czuła to samo, co my. Tylko trzeba znaleźć odpowiednie osoby do tych rozmów. Takie, które rozumieją ten problem.
UsuńTych bliskich, o których myslałem, czytając tę recenzję, już odeszły. Żal i wspomnienia zostały. Demencja, choroba Alzheimera, rak to choroby, na które trudno sie przygotowac. Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że w trudnym czasie wspierali mnie moi najbliżsi. Minęły zaledwie 2 miesiące od tak przykrych wydarzeń i dlatego nie jestem jeszcze gotowy na taką lekturę. Dziękuję za zrozumienie i pozdrawiam.
UsuńWszystko co mogę to przesłać najszczersze uściski. Z głębi serca.
UsuńWybor odpowiedniego domu starości dla bliskiej nam osoby, to nie lada wyzwanie. Na szczęście są takie miejsca jak http://domseniora24.pl/ które można polecić z czystym sumieniem.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem najgorsza w starości jest utrata mobilności i zależność od osób trzecich. Niestety często pomoc z zewnątrz będzie dla seniora niezbędna. Jednak z własnego doświadczenia wiem, że nawet jeśli osoba starsza ma problemy z poruszaniem się stara się być jak najbardziej samodzielna np. chodząc z pomocą laski ortopedycznej.
OdpowiedzUsuńhttps://www.artdeco.sklep.pl/k262,laski-ortopedyczne-inwalidzkie.html