"W odbiciu" Jakub Małecki 9.5/10
"Myślę sobie, że nawet jeśli każda historia ma wiele odbić, zawsze można wybrać to, w które się uwierzy." (str.299)
Dość
nieśmiało sięga się na półkę "wstecz" jednego z ulubionych pisarzy.
Trudno i z motywacją do pamiętania, że minęło 8 lat. Że pisarz, jak
adept każdego innego zawodu dojrzewa, rozwija warsztat, doskonali się na
własnych błędach. Uzbrojona w świadomość powyższych potencjalnych
niedoskonałości sięgnęłam po "W Odbiciu". Dozuję sobie prozę Jakuba
Małeckiego w momentach niespodziewanych, z nieco szaloną chronologią i
nic. Proszę Państwa, nie mam na co utyskiwać, nie mam czego ganić. Mogę
jedynie opowiedzieć, dlaczego znów uległam zachwytowi.
Mała ojczyzna, oddech zamknięty w czterech ścianach, wiosce nie większej niż kilkuminutowa jazda rowerem, ulicy, kilku przecznicach do przejechania dwoma zakrętami Słupi, czy wreszcie osiedlowe "pomieszczenie" Warszawy. To wszystko poletka, na których Jakub Małecki uprawia zadumę nad człowiekiem. Głownie nad jego słabościami, nad padaniem na kolana, gdy nie wystarcza już sił, nad proszeniem o pomoc tych, którzy sami owej pomocy oczekują. Świat, w którym straszne, nawet wiejące grozą jest tak realne, że płynie pomiędzy nami a kartkami niczym magia. Tak samo prawdziwe jak nieprawdziwe, tak samo ludzkie i spoza postrzegania. W "W odbiciu" - tak samo niewiarygodne jak oczywiste, tak samo pijane jak trzeźwe, tak samo sprawiedliwe w osądach zdrady i zaufania, jak w nich ułomne.
Ułożył nam autor opowieść w pary. Karola i Natalię zdusił korporacją naprzeciw niemocy zawodowej niespokojnego ducha motocyklisty. Pielgrzyma - "Króla Wódki" i jego dziewczyny - Kasie i Darię, zmierzył z alkoholizmem i walką z nałogiem, której prawie nigdy wygrać nie sposób. Potem, tego samego Pielgrzyma układa w porzucony tobołek z Gurlagą, by przywieźć ich ku granicy szaleństwa w trakcie takiego przecież zwykłego włamania... Panią Gienię i jej Romana obarczył chorobą, która w nazwie zaklętą ma śmierć.
I choćby nie wiem ile egoizmu wypływało z zachowań bohaterów, nawet gdyby z ich opętanych dusz wypełzała agresywna niechęć do miłości to właśnie ona - miłość, ratuje świat przed końcem, ratuje ulicę Długosza przed zapadnięciem się w nicość, a Polskę przez samobójstwem. Nawet kosztem odepchnięcia tej ratunkowej, miłosnej szalupy.
Mała ojczyzna, oddech zamknięty w czterech ścianach, wiosce nie większej niż kilkuminutowa jazda rowerem, ulicy, kilku przecznicach do przejechania dwoma zakrętami Słupi, czy wreszcie osiedlowe "pomieszczenie" Warszawy. To wszystko poletka, na których Jakub Małecki uprawia zadumę nad człowiekiem. Głownie nad jego słabościami, nad padaniem na kolana, gdy nie wystarcza już sił, nad proszeniem o pomoc tych, którzy sami owej pomocy oczekują. Świat, w którym straszne, nawet wiejące grozą jest tak realne, że płynie pomiędzy nami a kartkami niczym magia. Tak samo prawdziwe jak nieprawdziwe, tak samo ludzkie i spoza postrzegania. W "W odbiciu" - tak samo niewiarygodne jak oczywiste, tak samo pijane jak trzeźwe, tak samo sprawiedliwe w osądach zdrady i zaufania, jak w nich ułomne.
Ułożył nam autor opowieść w pary. Karola i Natalię zdusił korporacją naprzeciw niemocy zawodowej niespokojnego ducha motocyklisty. Pielgrzyma - "Króla Wódki" i jego dziewczyny - Kasie i Darię, zmierzył z alkoholizmem i walką z nałogiem, której prawie nigdy wygrać nie sposób. Potem, tego samego Pielgrzyma układa w porzucony tobołek z Gurlagą, by przywieźć ich ku granicy szaleństwa w trakcie takiego przecież zwykłego włamania... Panią Gienię i jej Romana obarczył chorobą, która w nazwie zaklętą ma śmierć.
I choćby nie wiem ile egoizmu wypływało z zachowań bohaterów, nawet gdyby z ich opętanych dusz wypełzała agresywna niechęć do miłości to właśnie ona - miłość, ratuje świat przed końcem, ratuje ulicę Długosza przed zapadnięciem się w nicość, a Polskę przez samobójstwem. Nawet kosztem odepchnięcia tej ratunkowej, miłosnej szalupy.
"Wydaje się wam, że wiecie, jak żyć i że znacie wszystkie odpowiedzi.
Nie wiecie i nie znacie.
Wystarczy jedna bezsenna noc,
a umysł podpowiada wam to, co wyparliście z głów(...)" (str.122)
Zło w obrazkach, niedbałych rysunkach długopisem. Zło w wódce i "mordercy" pianisty. Zło, które zobaczyć mogą nieliczni, ci inni, ci patrzący inaczej, widzący dłonie zwisające z sufitu i śmierć najbliższego przyjaciela wbitego w barierkę. Ci cudem unikający śmierci, składani na powrót z kawałeczków kości i wiary we własną moc. I ci, którzy zasiądą na miejscu tamtego nieżyjącego przy pianinie, by snuć nutami nitki, na których resztką sił wisi strzępek poczciwego, ludzkiego życia.
Przeczytałam gdzieś, że ta książka jest o pijaku. O mój boże... jak bardzo ona o pijaku nie jest. Jak wiele zrozumienia dla pijaka w niej jest i jak wobec niego wiele zarzutów. Podobnie jak dla każdej innej ludzkiej istoty - zbyt pochopnej, zbyt drażliwej, zbyt łatwowiernej. Nie umiem opisać o czym jest książka, bo w przypadku powieści Jakuba Małeckiego nigdy tego uczynić nie umiem. Mogę jedynie ponownie powiedzieć, że życie w jego wydaniu jest ponownie tak samo straszne jak piękne, tak samo proste jak skomplikowane, tak samo zwyczajne i podobne do naszego, jak kompletnie do naszych wizji nieprzystające.
Zło w obrazkach, niedbałych rysunkach długopisem. Zło w wódce i "mordercy" pianisty. Zło, które zobaczyć mogą nieliczni, ci inni, ci patrzący inaczej, widzący dłonie zwisające z sufitu i śmierć najbliższego przyjaciela wbitego w barierkę. Ci cudem unikający śmierci, składani na powrót z kawałeczków kości i wiary we własną moc. I ci, którzy zasiądą na miejscu tamtego nieżyjącego przy pianinie, by snuć nutami nitki, na których resztką sił wisi strzępek poczciwego, ludzkiego życia.
Przeczytałam gdzieś, że ta książka jest o pijaku. O mój boże... jak bardzo ona o pijaku nie jest. Jak wiele zrozumienia dla pijaka w niej jest i jak wobec niego wiele zarzutów. Podobnie jak dla każdej innej ludzkiej istoty - zbyt pochopnej, zbyt drażliwej, zbyt łatwowiernej. Nie umiem opisać o czym jest książka, bo w przypadku powieści Jakuba Małeckiego nigdy tego uczynić nie umiem. Mogę jedynie ponownie powiedzieć, że życie w jego wydaniu jest ponownie tak samo straszne jak piękne, tak samo proste jak skomplikowane, tak samo zwyczajne i podobne do naszego, jak kompletnie do naszych wizji nieprzystające.
Spośród autorów wyjętych z ostatniej, sporej paczki, właściwie każdy
mógłby poczekać, pomieszkać chwilę na półce. Niezbyt długo... dzień,
tydzień. Ale nie On. Nie Jakub. Nie Małecki. Bo to nieważne, czy po
przejściu ośmiu lat wstecz napiszę recenzję na trzy, siedem, czy poza
skalę. Ważne, że kilkanaście minut po otwarciu książki przeczytałam:
"Starzy ludzie uśmiechają się pięknie, podobnie jak dzieci. Ułomność
ciała i ułomność umysłu powoduje, że uśmiech staje się szczery - ci
zdrowi, w sile wieku, nie potrafią uśmiechać się w taki sposób. Ja też
nie umiem". (str.17)
Powiedziałam na głos: ... przecież to jest niewiarygodne. I już wiem.
Proszę Państwa. Jakub Małecki. "W odbiciu". 2011. Dla mnie 2019. I zawsze.
Wydawnictwo: Powergraph, 2011
Seria: Kontrapunkty
Liczba stron: 304
Nie słyszałam wcześniej o tej książce. 😊
OdpowiedzUsuńJa też dowiedziałam się "szperając" w biografii autora po tym, jak zachwyciły mnie jego najbardziej znane powieści. Teraz nabrałam ochoty na kolejną podróż w czasie. Już wiem, że młodsza wersja Jakuba tez potrafi zachwycić ;) Pozdrawiam.
UsuńTa książka to zdecydowanie nie mój klimat, ale na pewno jest dobra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jak to dobrze, że autorzy dostarczają nam radości w każdym preferowanym gatunku :)Może następnym razem nasze gusta się spotkają. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńMam w domu książkę „nikt nie idzie” i będzie to moje pierwsze spotkanie z autorem :)
OdpowiedzUsuńŻyczę zatem by było pierwsze lecz nie ostatnie. "Nikt nie idzie" jest dla mnie nieco inne od poprzednich tytułów, nieco bardziej otwarte... ale w przypadku tego Autora właściwie każde rozpoczęcie wydaje mi się być udane :) Trzymam kciuki, pozdrawiam ciepło.
UsuńZwierciadło jest rzeczą niezbędną. Kobieta podziwia w nim swoją urodę bez względu na wiek. Mężczyzna sprawdza, jak bardzo się zestarzał. Niestety lustro ma jedna wadę - nie kłamie, chociaż czasem zniekształca odbicie i zachodzi parą. Chciałbym tak dalej żyć, żebym nie musiał się wstydzić na swój widok. Dziękuję za rewelacyjną i trafną recenzję. pozdrawiam bez rumieńca wstydu :)
OdpowiedzUsuńPotrafi w odpowiednim świetle dodać uroku i uczynić dzień milszym. Potrafi też wykoślawić wizerunek przydając szarości, cech, których nie lubimy, ujmując blasku. A może to wszystko drzemie gdzieś w nas i widzimy to, co chcemy widzieć? Trzeba dojrzeć do tego z odbić, w które się uwierzy (za Autorem). Pozdrawiam najcieplej :)
UsuńNie czytałam jeszcze nic tego autora, ale sądząc po Twojej jakże pozytywnej opinii.
OdpowiedzUsuńOpierając się na prawdziwości cytatów i trudności tematów będę musiała wkrótce narobić tą zaległość :)
Od dawna powtarzam coś, w co szczerze wierzę: Po pierwszej książce Jakuba Małeckiego czytanie nie jest już tym samym. Jeśli się zapaść w realizm magiczny to właśnie z Panem Autorem. Mam nadzieję, że Cię nie zawiedzie :) Pozdrawiam ciepło.
UsuńCzytałam wiele pozytywnych słów na temat powieści tego autora. Twoja utwierdza mnie w tym, że warto w końcu sięgnąć po jego powieść, tym bardziej że to moje klimaty! :)
OdpowiedzUsuń