Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielicie się ze mną komentarzami, wrażeniami, wdacie się ze mną w dyskusje i polemiki.

Dziękuję za każdy komentarz, za każdy ślad, który zostawiacie.

To, że czytacie moje recenzje i książki, które subiektywnie acz z wielką szczerością i przyjemnością staram się ocenić, oraz to, że chcecie mi o tym powiedzieć, jest dla mnie najpiękniejszą nagrodą.

sobota, 15 grudnia 2018

O ojcu marnotrawnym.

"Dunbar" Edward St Aubyn  9/10


"Każdy z nas kiedyś obróci się w pył. (...) Ale zrozumienie nie zginie, jest niezniszczalne, dopóki jest ktoś, kto na przekór wszystkiemu gotów jest mówić prawdę." (str.253)

Ileż to razy zdarza się, że prawda dnia codziennego przestaje być prawdą, gdy jest oceniona spoza kadru, z innego kąta, czasem z odbicia w lustrze. Ileż wielkich, zwykle mądrych decyzji, podjęto po oddaleniu się od centrum własnego świata, po zmianie perspektywy, po poddaniu się cierpieniu, które niezgodne jest z naszą zakotwiczoną głęboko w głowie wizją świata, przyjaciół,współpracowników,  rodziny. To odległość często kładzie fundamenty pod decyzje, po których dotąd ferowane wyroki okazują się błędne, pielęgnowana i pokryta pyłem odpowiedzialności i przyzwyczajenia miłość okazuje się wcale miłością nie być, darowane winy okazują się darowania niegodne, a ukochani członkowie rodziny okazują się owego uwielbienia zupełnie niegodni.
"Było trochę tak, jak gdyby zdjął ze ściany opatrzony obraz i zauważył go dopiero dlatego, że został po nim pusty hak i prostokąt brudu na ścianie." (str.234)
Wszystkie etapy takiego oddalenia, zrozumienia, ubolewania aż po bezsilne klęczenie w śniegu, podarował nam Edward St Aubyn, w należącej do bardzo już znanego Projektu Szekspir, powieści "Dunbar".

Wielcy autorzy zostali postawieni przed niemałym wyzwaniem. Na kanwie szekspirowskich dzieł mieli osadzić opowieść współczesną, która posłuży pozbawieniu dzieł wielkiego mistrza cienkiej powłoczki kurzu,która  opowie o przesłaniach, prawdach zawartych w komediach i dramatach słowami trafiającymi do współczesnego czytelnika. Za podstawę pisarskiej pracy Edwarda St Aubyna posłużył "Król Lear" - opowieść tyleż tragiczna co rodzinna. I tutaj, już na wstępie, trzeba z podziwem zakrzyknąć: Ależ sobie Edward St Aubyn doskonale poradził z tym zadaniem!. I nie ma grosza egzaltacji w owym wykrzyknieniu, znakomitość tej pracy jest bowiem dla mnie faktem.

Kim jesteś Dunbarze, człowieku biznesu, medialny potentacie, nadal utrzymujący niezłą formę osiemdziesięciolatku, że to Ty stanowić masz współczesny model szekspirowskiego bohatera? Czyżby chodziło o tak pospolitą sprawę jak to, że jesteś ojcem? Tak, to jest właśnie najważniejsza i najpiękniejsza rola do odegrania dla bohatera. Ocenienie własnego ojcostwa. Zrozumienie swej strasznej pomyłki, powrót ku właściwej rodzicielskiej ścieżce, marnotrawne ojcostwo pozwalające na powrót wiary w ludzi, którymi prawie całe ich życie rządzą pieniądze.

Bohatera poznajemy w scenie wesołej, zabarwionej ironią i pustym śmiechem wariata. Wariatem jest ten, którzy przekonuje o swojej krzywdzie i wariatem ten, który w swoim schizofrenicznym, popartym alkoholizmem obłędzie, wierzyć w owe zapewnienia nie chce.
"- Henry Dunbar? Chyba nie ten kanadyjski magnat prasowy?! (...) Jeden z najbogatszych ludzi na świecie, a z całą pewnością najpotężniejszy?" (str.13)
Miejscem owych wahań jest "sanatorium", które to słowo jest oczywiście eufemizmem dla domu wariatów. Domu, w którym milioner znalazł się za sprawą dwóch 'zatroskanych' zdrowiem ojca córek. Zatroskanie to kolejny eufemizm, a całość prowadzi do logicznego wniosku, że jeśli nie wiadomo co powodowało córkami, to oczywiście były to pieniądze.
"Obie były aroganckie, władcze i szorstkie - ta szorstkość nie była jednak ich siłą, za ich władczością nie stał autorytet, a ich arogancja była jedynie niezasłużona dumą z niezasłużonych dochodów."(str.81)
Jest i trzecia córka, niczym Kopciuszek wyzierająca nieśmiało z kart nieco bardziej zwyczajnych i codziennych. Bo o ile dwie starsze siostry zapewniają nam niezliczoną wręcz listę zniesmaczeń, negatywnych zaskoczeń, agresywnych reakcji i obrazków z taniej klasy filmów gangsterskich czy pornograficznych, o tyle młodsza, przyrodnia siostra, zdaje się być wzorem cnót niewieścich jak i córczynych.

Starszy pan, po bardziej przypadkowym niż planowanym samowolnym opuszczenia tymczasowego miejsca pobytu, zmuszony jest przedzierać się przez niegościnne lasy i wysokie śniegi. To ten właśnie czas i to miejsce, stanowią esencję pisarstwa w tej powieści Edwarda St Aubyna. Tutaj dokonają się zmiany, tutaj nastąpią nawrócenia, tutaj po pokornym padnięciu na kolana będą składane przeprosiny i obietnice. Wreszcie, tutaj czytelnik zostanie wchłonięty przez niezwykle piękny język uczuć, emocji, współodczuwania, zatroskania. I od tego momentu snuć się będzie opowieść niby baśń, nieco tylko udziwniona, może zdeprawowana, może  efektownie ubarwiona serią zakulisowych, a raczej współwybrzmiewających scen zawierających przekleństwa, panikę, pościgi i bardziej czy mniej zamierzone śmierci.
"Dunbar został jakby na nowo wytopiony w piecu, którego ani nie szukał, ani nie zbudował, i czuł, że nie ma już w nim wściekłości ani ambicji, tylko miłość."(str.235)
Zatem oddychamy z ulgą i zmierzamy ku szczęśliwemu zakończeniu? Hola, hola... czyżbyśmy zapomnieli, że "Dunbar" jest wariacją na temat szekspirowskiej tragedii? Tragedii!

Pokochałam prozę Edwarda St Aubyna mierząc się wcześniej tego roku z wybornie potraktowanym życiem Patricka Melrose, czytając opisy zniewalające realizmem i jednocześnie tak poetycko piękne, że nie pozwalające rozstawać się z pięciotomowym wydaniem na dłużej niż chwilę. Tutaj, gdy autor bierze na warsztat świat medialnych potentatów, giełdowe machlojki, zdrady i sprzedawanie swych ciał i dusz za pieniądze, moje uczucie mogło tylko wzrosnąć.
Wracamy do tej samej Brytanii, do tych samych wielkopańskich ciągot, do tego samego plugastwa życia dla samego hedonizmu, do machnięcia ręką na ludzkie życie i śmierć, do kupczenia własną rodziną i przysięgami zawodowymi.

To czego dokonał autor zdaje się być niewiarygodne. Lekką, bardzo obyczajową współczesność oparł na ponadczasowym pomyśle zaczerpniętym z szekspirowskiego 'Króla Leara', zawarł w niej romans, zdradę, przekupstwo jak i lekceważącą zabawę lojalnością. Doprawił doskonałym brytyjskim humorem i jak zwykle niesamowitymi opisami wewnętrznej walki, zmagań ze samym sobą, oswajania własnych niedoskonałości. Więcej tu pomiędzy zwrotami akcji samego Szekspira, którego inne dramaty (Król Ryszard III s.161, Makbet s.101) aż proszą się u uczestnictwo w komentowaniu, w ustach wariata wybrzmiewa Wordsworth (s.46), poezja, proza i codzienny język złości, frustracji i gniewu przenikają się w wyśmienitych opisach i dialogach. Dodać koniecznie trzeba, że rewelacyjne tłumaczenie zawdzięczamy Maciejowi Płazie, który sam przecież rozpieszcza nas swoimi literackimi dokonaniami.
Jest więc znakomita powieść, jest wielka radość z czytania, jest St Aubyn Proszę Państwa.


Wydawnictwo: W.A.B., 2019
Tytuł oryginału: Dunbar
Tłumaczenie: Maciej Płaza
Liczba stron: 256

Za przedpremierowy egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję wydawnictwu W.A.B.

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ten autor to moje wielkie odkrycie tego roku, serdecznie polecam. Może i książka okaże się interesująca :) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  2. Piękna recenzja, i lektura bardzo zachęcająca :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam z całego serca, tam nie ma zmarnowanej minuty. Nie ma tez czasu ani ochoty na nic zbędnego, spoza "Dunbara", póki nie przewróci się ostatniej strony. Pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
  3. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale po przeczytaniu Twojej recenzji, wiem, że bardzo szybko muszę ją upolować. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka będzie wydana przez wydawnictwo WAB 16 stycznia, myślę, że warto jej poświęcić kilka zimowych chwil. Umkną niespodziewanie :) Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Rozumiem Dunbara. W pewnym momencie dorosłego życia można panicznie poszukiwać drogi ucieczki od terażniejszości. Ona moze okazać się bardziej koszmarna niż szara. Porwałaś mnie tą recenzją. Dziękuję bardzo za to i pozdrawiam dojrzale, jeszcze bez potrzeby ucieczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dunbar nie chciał uciekać od teraźniejszości, jego życie było skoncentrowane na władzy i pieniądzu. Uciekł z domu wariatów, w którym umieściły go córki, żądne jego majątku. Ale to, co napisałeś, faktycznie się wydarzyło. Jego samotna piesza podróż stała się zaczątkiem ucieczki od samego siebie, od zachowań, które dostrzegł dopiero w samotności i oddaleniu od życia przepełnionego materializmem. To wspaniale, że Twoje życie nie skłania do ucieczek i gwałtownych zmian. Oby tak pozostało przez kolejne długie lata :) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń